Zatrzymani na dworcu, odizolowani. Podejrzenie śmiertelnie groźnego wirusa

Źródło:
PAP
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei Równikowej
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei RównikowejReuters Archive
wideo 2/2
Zakażenia wirusem Marburg w Gwinei RównikowejReuters Archive

Niemieckie media informują, że dwie osoby zostały zatrzymane na dworcu w Hamburgu i odizolowanie z powodu podejrzenia zakażenia śmiertelnie groźnym wirusem Marburg. Jak podaje portal RND, przebywały ostatnio w Rwandzie, jedna z nich to student.

Portal RND, powołując się na informacje od władz, informuje, że dwie osoby, które są obecnie leczone w Hamburgu, przyleciały z Rwandy do Frankfurtu. Do Hamburga podróżowały pociągiem. Podczas podróży jedna z osób skontaktowała się z lekarzami w Hamburgu, ponieważ obawiała się, że zaraziła się chorobą w Rwandzie. Według informacji medialnych to student medycyny.

Władze Rwandy próbują zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Minister zdrowia Rwandy podał, że większość z zakażonych to pracownicy medyczni.

Czytaj więcej: Pacjenci "jak duchy". Czy obostrzenia powstrzymają wirusa Marburg?

Dwie osoby z podejrzeniem zakażenia wirusem Marburg

Jak opisuje portal RND, właściwy organ ds. zdrowia w Hamburgu podjął decyzję o natychmiastowym odizolowaniu obu osób jeszcze na głównym dworcu kolejowym i zabraniu ich do specjalnego obszaru Szpitala Uniwersyteckiego Eppendorf (UKE). "Natychmiast rozpoczęto tam wszystkie niezbędne badania medyczne" - czytamy.

W ramach środków ostrożności zarejestrowano dane kontaktowe pasażerów pociągu, którzy mogli mieć z nimi kontakt. Władze stwierdziły, że środki kwarantanny nie są obecnie konieczne. Według Deutsche Bahn w pociągu podróżowało około 275 pasażerów.

Czytaj też: Wirus Marburg

Wirus Marburg. Co to, objawy

Wirus Marburg, podobnie jak wirus Ebola, znajduje się na liście Światowej Organizacji Zdrowia obejmującej najbardziej niebezpieczne dla człowieka patogeny. Jego nazwa nawiązuje do zachodnioniemieckiego Marburga - miejsca, w którym wykryto go po raz pierwszy. W 1967 roku do tamtejszego szpitala zaczęli zgłaszać się pacjenci z wysoką gorączką, bólami mięśni i głowy, czasem biegunką bądź wysypką, do których po kilku dniach dołączały ciężkie objawy krwotoczne. Niemal jednocześnie ogniska choroby pojawiły się we Frankfurcie oraz Belgradzie (wówczas Jugosławia, obecnie Serbia).

Źródłem zakażeń są ssaki, zwłaszcza nietoperze. Wiele przypadków wirusa Marburg stwierdzono wśród osób, które długo przebywały w zamieszkiwanych przez nietoperze jaskiniach lub kopalniach. W przypadku wspomnianego już pierwszego ogniska w Europie źródłem miały być koczkodany sprowadzone do laboratorium w Marburgu z Ugandy. Ale patogen przenosi się też pomiędzy ludźmi, przede wszystkim poprzez kontakt z płynami ustrojowymi chorego, np. krwią lub śliną.

Jak informuje WHO, choroba wywołana wirusem zaczyna się nagle, wysoką gorączką, silnym bólem głowy i osłabieniem. Powszechne wśród pacjentów są też bóle mięśni. Trzeciego dnia może rozpocząć się silna, utrzymująca się nawet tydzień wodnista biegunka i towarzyszące jej: ból brzucha, skurcze, nudności i wymioty. WHO pisze na swojej stronie, że pacjenci w tej fazie "wyglądają jak duchy" - z zapadniętymi oczami, o twarzach, których rysy nie wykazują żadnej ekspresji, sprawiających wrażenie letargu.

Śmiertelność w przypadku zakażenia wynosi do 90 procent przypadków. Wywołuje gorączkę krwotoczną, której towarzyszą poważne objawy, takie jak nudności, wymioty, biegunka oraz krwawienia wewnętrzne i zewnętrzne.

Autorka/Autor:ek/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Colinmthompson / Shutterstock