Irmgard Furchner, 96-latka, która była sekretarką w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof, stanie przed sądem

Źródło:
PAP
Kiedyś obóz koncentracyjny Stutthof, teraz muzeum Stutthof w Sztutowie
Kiedyś obóz koncentracyjny Stutthof, teraz muzeum Stutthof w SztutowieTVN24
wideo 2/3
Kiedyś obóz koncentracyjny Stutthof, teraz muzeum Stutthof w SztutowieTVN24

Proces 96-letniej Irmgard Furchner, w czasie wojny sekretarki w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof, ruszy w czwartek. Jak podkreślają agencje, stanie się to w przededniu 75. rocznicy ogłoszenia przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze wyroków śmierci dla 12 przywódców III Rzeszy.

Irmgard Furchner, mieszkająca obecnie w domu opieki dla seniorów w Hamburgu, między czerwcem 1943 a kwietniem 1945 roku była sekretarką Paula Wernera Hoppego, komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof pod Gdańskiem. Kiedy zaczęła pracę, miała 18 lat, dlatego sprawę rozpatruje sąd dla nieletnich.

W obozie Stutthof zginęło 65 tysięcy osób. Prokuratura niemiecka wskazała, że w tym miejscu "systematycznie" mordowano "żydowskich więźniów, polskich partyzantów i radzieckich jeńców wojennych". Furchner odpowie też za "współudział w usiłowaniu zabójstwa".

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Według prawnika Christopha Rueckela, Furchner "wypisywała nakazy egzekucji i podawała na nich swoje inicjały".

Umarzane śledztwa

Prokuratura dwukrotnie umorzyła śledztwo. Obrońca kobiety Wolf Molkentin twierdzi, że Furchner nie znała losu osób zatrzymanych. - Moja klientka pracowała wśród doświadczonych w zadawaniu przemocy esesmanów. Ale czy dzieliła ich wiedzę? Moim zdaniem to nie jest oczywiste - oświadczył w wywiadzie dla "Spiegla". Wskazał, że w korespondencji między nazistowskimi urzędnikami używano "zaszyfrowanych" terminów, by sekretarze "niekoniecznie mogli je rozszyfrować".

7 października rozpocznie się też proces byłego strażnika obozu Sachsenhausen.

Proces NorymberskiPAP

Autorka/Autor:tas//rzw

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock