Na pytanie, czy są za wprowadzeniem ogólnego ograniczenia prędkości, 57 procent spośród 1002 ankietowanych odpowiedziało twierdząco. Przeciwko wdrożeniu ograniczenia prędkości opowiedziało się 41 proc. respondentów. W tym samym badaniu w ubiegłym roku i dwa lata temu za ograniczeniem prędkości opowiedziało się 63 proc. osób - przypomina portal Handelsblatt (HB). Zatem poparcie dla takiego rozwiązania maleje.
W nowym badaniu respondenci zostali zapytani również o maksymalną prędkość, jaka ich zdaniem powinna być dozwolona na autostradach. Ankietowani opowiadali się średnio za prędkością 133 kilometrów na godzinę - to o trzy km/h więcej niż w 2023 roku.
W innym badaniu, przeprowadzonym na niereprezentatywnej grupie czytelników tygodnika "Spiegel", aż 81 proc. osób opowiedziało się za wprowadzeniem ograniczenia prędkości na autostradach. 19 proc. było przeciwnego zdania - odnotował portal gazety w poniedziałek.
ZOBACZ TEŻ: Drogie autostrady. Tak wypadamy na tle Europy
Ograniczenie prędkości na autostradach
Według niemieckiego automobilklubu ADAC tylko ok. 30 proc. autostrad u naszego zachodniego sąsiada to odcinki z limitem 130 km/h - reszta to odcinki bez ograniczenia prędkości. "Obecnie obowiązuje zalecane ograniczenie prędkości do 130 km/h" - przypomina portal Deutsche Welle w niedzielę. Kierowca może, ale nie musi dostosować się do tych zaleceń. Gdy jednak jedzie szybciej, a dojdzie do wypadku, może być obarczony współwiną oraz mieć obniżoną wypłatę kwoty z tytułu ubezpieczenia.
Limit prędkości kością niezgody
Dyskusja na temat wprowadzenia ogólnego limitu prędkości toczy się jednak w Niemczech od lat. Sprawa ograniczenia prędkości była częścią debaty politycznej m.in. w okresie tworzenia koalicji rządowej w 2021 roku. "O ile FDP i Zieloni starają się podkreślać podobieństwa swoich programów politycznych, to podczas negocjacji koalicyjnych wciąż istnieją kwestie, które ich mocno dzielą. Jednym z tych tematów jest 'stary niemiecki spór' o ograniczenie prędkości na autostradzie" - pisał tygodnik "Focus" przed czterema laty. Ostatecznie partie tworzące rząd "sygnalizacji świetlnej" nie doszły do porozumienia w sprawie zmiany przepisów z powodu sprzeciwu Wolnej Partii Demokratycznej (FDP).
ZOBACZ TEŻ: "Nie mogą już milczeć". Apel do Merza
Autorka/Autor: wac//az
Źródło: Handelsblatt, Deutsche Welle, Spiegel, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock