Nie pomylił się od ponad 30 lat. Analiza wskazuje: wygra Trump


Profesor Allan Lichtman z American University w Waszyngtonie trafnie przewidział wyniki wszystkich wyborów prezydenckich w USA od 1984 r. Z jego tegorocznych badań wynika, że w głosowaniu 8 listopada powinien zwyciężyć kandydat republikanów. Naukowiec po raz pierwszy sam jednak wątpi w wynik wyborów, który wskazała mu niezawodna jak dotąd analiza danych.

KOLEJNA DEBATA TRUMP - CLINTON. OGLĄDAJ NA TVN24 BiS

W wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej Lichtman wyjaśnia, dlaczego po raz pierwszy od 32 lat spodziewa się, że jego dotychczasowe metody prognoz przedwyborczych się nie sprawdzą.

Wywiad został opublikowany 9 października, nie wiadomo jednak, czy rozmowa odbyła się już po kolejnym skandalu zw. z seksistowskimi wypowiedziami miliardera z 2005 roku.

"Teoretycznie powinien odnieść sukces"

- Moje przewidywania są oparte na prawidłowościach historycznych. W Trumpie mamy jednak kandydata (Partii Republikańskiej, GOP - red.), który jest bezprecedensowy. Nie ma on żadnego dorobku w służbie publicznej. Całe życie spędził na bogaceniu się i nagle, w wieku 70 lat, ogłosił, że zajmie się dobrobytem zwykłych ludzi. Nie ma dnia bez skandalu z jego udziałem. Może więc okazać się kandydatem, który przegra, chociaż teoretycznie powinien odnieść sukces - mówi profesor.

Lichtman, historyk specjalizujący się w amerykańskiej polityce, opiera swoje przewidywania nie na sondażach, lecz na analizie fundamentalnych - jak je nazywa - czynników określających preferencje wyborcze Amerykanów.

Określił je, studiując kampanie wyborcze i sytuację polityczną przed wszystkimi wyborami prezydenckimi w latach 1860-1980 i jeszcze się nie pomylił w przewidywaniach.

- Wybory prezydenckie w USA są głównie plebiscytem na temat rządów partii sprawującej władzę. Sondaże pokazują tylko postawy i opinie w danym momencie, nie mówią, jakie będą one w przyszłości. Odpowiedzi w sondażach to nie głosowanie, tylko deklaracje odpowiadających, jak chcą głosować. Mogą oni kłamać albo zmienić zdanie - mówi.

13 "kluczy do Białego Domu"

Lichtman opiera swoje przewidywania na analizie 13 czynników. Nazywa je "kluczami do Białego Domu". Te "klucze" to pytania, na które należy odpowiedzieć "prawda/fałsz" w odniesieniu do partii, której kandydat w tym momencie zasiada w fotelu prezydenta.

Rozpatrywane kwestie dotyczą m.in. sytuacji ekonomicznej Ameryki (czy jest recesja i czy realny wzrost PKB na mieszkańca rośnie szybciej niż w okresie rządów poprzedniego prezydenta), trendów poparcia dla partii dominującej w Kongresie, osiągnięć urzędującego prezydenta w przeprowadzaniu reform, jego sukcesy (lub ich brak) w polityce zagranicznej, napięcia społeczne w kraju, ewentualne skandale związane z prezydentem lub jego partią, wreszcie osobowości kandydatów - to, czy mają charyzmę lub mogą być uznawani za narodowych bohaterów.

Sześć argumentów przeciw to już porażka

Prof. Lichtman twierdzi, że w tym roku sześć spośród nich wskazuje na prawdopodobną porażkę kandydata rządzącej Partii Demokratycznej, czyli Hillary Clinton.

- Te czynniki to: przegrana demokratów w ostatnich wyborach do Kongresu, stosunkowo silne poparcie dla kandydata Libertarianów Gary'ego Johnsona, brak większych osiągnięć prezydenta Obamy w polityce krajowej w drugiej kadencji, brak sukcesów w polityce zagranicznej lub obronnej, które odniósł w pierwszej kadencji, gdy udało się zlikwidować Osamę bin Ladena, fakt, że o Biały Dom nie ubiega się znowu urzędujący prezydent, a wreszcie fakt, że Hillary nie jest inspirującym kandydatem, jak kiedyś Franklin Delano Roosevelt, John Fitzgerald Kennedy czy Ronald Reagan - wylicza profesor.

Wśród jego kluczy znajduje się też kwestia skandali wokół kandydatów i partii. Choć Donald Trump dostarcza ich niezwykle często, to ciągnąca się od prawie dwóch lat kwestia poufnych e-maili, jakie Hillary Clinton odbierała i wysyłała z prywatnych serwerów w pewien sposób może niwelować jej przewagę. Na to zwracał uwagę dziennik "The Washington Post", który rozmawiał z prof. Lichtmanem w ostatnich dniach września.

Sześć kluczy działających przeciwko kandydatowi, którego partia ma w Białym Domu obecnie swojego reprezentanta, od 1980 do 2012 roku zawsze oznaczało w analizie Lichtmana zwycięstwo przeciwnika. W 2012 r. prezydent Obama był przykładowo wysoko oceniany po zabiciu bin Ladena, a w wyborach nie było też nikogo takiego jak Gary Johnson, który w niektórych sondażach ma nawet 12-14 proc. poparcia wśród obywateli zmęczonych wyborem między demokratami i republikanami. Obama zwyciężył więc bez problemu, bo mniej działało przeciwko niemu.

Tym razem sukces Baracka Obamy, jakim jest zawarcie układu nuklearnego z Iranem nie pomoże Hillary Clinton, bo nie dotarło to specjalnie do świadomości opinii publicznej, podobnie jak normalizacja stosunków z Kubą - uważa Lichtman.

Historia po stronie Trumpa. To nie wystarczy?

Mimo to, "klucze do Białego Domu", które sprzyjają w tym roku republikanom i kandydaturze Trumpa, po raz pierwszy nie dają mu jednak pewności co do objęcia urzędu - wskazuje historyk.

- Popularność Trumpa jest ograniczona do jego bazy z prawyborów. Odpowiadał wtedy na frustracje pewnych segmentów elektoratu, głównie białych mężczyzn, jak np. w sprawach imigracji i ucieczki miejsc pracy za granicę. Jego poparcie w (skali) całej populacji jest dużo bardziej ograniczone - zauważa profesor.

Zwraca uwagę m.in. na "bardzo emocjonalnym temat" jakim jest imigracja i stosunek Trumpa do niej. - W historii Ameryki wielokrotnie ludzie myśleli, że imigracja szkodzi krajowi. Winili Irlandczyków, Włochów, Meksykanów, Żydów, Azjatów. I zawsze okazywało się to nieuzasadnione - przypomina Lichtman, wskazując, że może być to czynnik, który ostatecznie doprowadzi do porażki miliardera.

Zdaniem profesora bezprecedensowość kandydatury Trumpa sprawia jednak, że debaty telewizyjne, które poprzednio nie decydowały o wyniku wyborów, tym razem mogą się okazać bardzo ważne.

- Trump, któremu nie udała się pierwsza debata, w drugiej ma szanse rozproszyć obawy Amerykanów - mówi Lichtman, podkreślając, że nie chodzi tu tylko o osobowość kandydata GOP, jego nieopanowany temperament, czego przejawem są bulwersujące wypowiedzi, lecz o całą jego karierę biznesmena, w czasie której naruszał normy etyczne i prawo.

- Naruszył przecież embargo wobec Kuby, używał swojej fundacji charytatywnej do przelewania tam swoich dochodów, od których powinien był zapłacić podatki, i z fundacji nielegalnie wypłacał datki na kampanie wyborcze polityków. Każdy z tych problemów osobno wykoleiłby kampanię innego kandydata, a on wciąż trwa - mówi.

"Wilk w owczej skórze"

Profesor przyznał też, że słabym punktem Hillary Clinton działającym pośrednio na korzyść Trumpa jest brak wyraźnego lejtmotywu kampanii wyborczej, chwytliwego hasła jak "Most do XXI stulecia", o którym mówił jej mąż Bill Clinton, gdy w 1996 r. ubiegał się o reelekcję.

- To fakt, że Hillary nie ma jasnej narracji w swej kampanii. Ale powinna ją prowadzić wokół motywu, który zawsze działał na korzyść demokratów: że to oni walczą o interesy zwykłych Amerykanów, oni poprawią ich los - mówi. Profesor, zapytany, czy jednak nie uważa, że Trump przywłaszczył sobie to hasło i skutecznie przekonał miliony, że to on jest obrońcą "ludzi zapomnianych", przegranych w ekonomicznym wyścigu, odpowiedział: - Ale przecież nie jest! Proszę spojrzeć na jego plan podatkowy. Nie daje on niczego tym ludziom. Daje wszystko bogaczom, jak on sam, ze zwolnieniem z podatku od spadków włącznie. Jego plan nie pomoże klasie średniej. Odrzucił nawet tezę, że Trump jest kandydatem protestu przeciw status quo i elitom. Znany filmowiec-dokumentalista Michael Moore powiedział niedawno, że kandydat GOP "jest jak koktajl Mołotowa rzucony na salony establishmentu". Lichtman się z tym nie zgadza. - Moore nie mógłby bardziej się mylić. Trump sam jest częścią establishmentu. Jest miliarderem, który przez całe życie korzystał z wszelkich możliwych ulg podatkowych, wszelkich swoich politycznych koneksji. Jest rdzeniem establishmentu, reprezentuje go. Jest wilkiem w owczej skórze - mówi.

Autor: adso/ja / Źródło: PAP, The Washington Post

Tagi:
Raporty: