"Nie mieliśmy go zestrzelić. Mieliśmy go taranować"

Aktualizacja:
 
Myśliwce startowały w wielkim pośpiechuUSAF

Atak terrorystów na WTC i Pentagon zaskoczył amerykańskie wojsko. Informacja o kolejnym porwanym samolocie zmierzającym w kierunku Waszyngtonu wywołała natychmiastową reakcję. Myśliwce otrzymały rozkaz przechwycenia Boeinga. Miały za wszelką cenę go zniszczyć. Nie było jednak czasu na uzbrojenie samolotów. Padł rozkaz: taranować.

Pierwszą falę ataku Al-Kaidy stanowiły trzy samoloty, które uderzyły w WTC i Pentagon. Terroryści planowali jednak, że równocześnie zaatakują jeszcze czwartym samolotem, który wbije się w Biały Dom lub Kapitol. Lot United Airlines nr. 93, wystartował jednak z opóźnieniem.

Kamikadze XXI wieku

 
Cel taranowania. Boeing 757 linii United (Fot. Wikipedia) 

Dzięki spóźnieniu Boeinga 757, zaalarmowane pierwszymi atakami amerykańskie wojsko miało możliwość podjęcia desperackiej próby obrony. Gdy ustalono, że lot nr. 93 został porwany i kieruje się w kierunku Waszyngtonu, natychmiast zdecydowano zatrzymać samolot-pocisk za wszelką cenę.

W wielkiej bazie lotniczej Andrews niedaleko Waszyngtonu rozkaz startu alarmowego otrzymała para myśliwców F-16. Jednym z ich pilotów była porucznik Heather Penney. Gdy padł rozkaz startu, już stała z swoim dowódcą na pasie startowym z ręką na przepustnicy F-16. Dwa myśliwce były pierwszymi maszynami USAF, które wystartowały tego ranka.

Penney i jej dowódca mieli prosty rozkaz: Przechwycić porwany samolot i za wszelką cenę go zatrzymać. Oznaczało to zestrzelenie Boeinga 757. Nie było to jednak proste. W wielkim pośpiechu i chaosie panującym tego ranka, nie było czasu uzbroić F-16. Myśliwce normalnie z łatwością zestrzeliłyby powolny samolot pasażerski. 11 września oba F-16 nie miały ani jednej rakiety, ani pocisku do działka. - Nie mieliśmy go zestrzelić. Mieliśmy go taranować - mówi Penney. - Byłam pilotem kamikaze - dodaje.

Dramatyczne chwile

Ostatecznie myśliwce nie musiały wykonać dramatycznego rozkazu zniszczenia samolotu pełnego ludzi. Pasażerowie lotu 93 sami podjęli walkę z porywaczami, w wyniku której Boeing spadł na pole w Pensylwanii, z dala od Waszyngtonu. F-16 nie zdążyły go przechwycić. Penney i jej dowódca pozostali w powietrzu przez kilka kolejnych godzin. Eskortowali między innymi Air Force One z prezydentem G.W.Bushem na pokładzie, który wracał z Florydy.

Pilotka wspomina 11 września 2001 roku jako najbardziej dramatyczne chwile w swojej karierze. Przez następne lata wykonała setki misji nad Irakiem i spędziła w powietrzu tysiące godzin. Jednak jak mówi, nic nie równa się z szaleńczym startem w misję, która miała się zakończyć taranowaniem Boeinga 757.

Źródło: Washington Post

Źródło zdjęcia głównego: USAF