W 10. rocznicę dokonanych przez islamistów samobójczych zamachów bombowych w środkach miejskiego transportu w Londynie brytyjski premier David Cameron oddał we wtorek hołd ofiarom. Tego dnia z rąk zamachowców zginęły 52 osoby. Więcej w "Faktach z Zagranicy" o godz. 20 w TVN24 Biznes i Świat.
- Dokładnie pamiętam moje zaskoczenie, kiedy zgasło światło, wcześniej usłyszałam wybuch. Zostaliśmy ewakuowani. Jeszcze nie wiedziałam, co się stało. Doszłam pieszo do pracy na Chelsea, wtedy dopiero dowiedziałam się - wspomina Barbara Jabłonowska, która jechała kolejką metra na stacji King's Cross, w której dekadę temu wybuchła bomba.
7 lipca 2005 roku Jabłonowska jechała jak co dzień do pracy. Polka chciała wsiąść do wagonu metra, który był bezpośrednio za tym, w którym doszło do wybuchu. Przepuściła jednak w drzwiach mężczyznę śpieszącego się na lotnisko. - Miałam wsiąść do drugiego wagonu, podejrzewam, że bym nie przeżyła, bo tam było tak gorąco. Chyba bym nie przetrwała tej gorączki - mówi w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN Maciejem Worochem.
Ciemność, wybuch, szok
- Dokładnie pamiętam moje zaskoczenie, kiedy zgasło światło. Wcześniej usłyszałam wybuch, spojrzeliśmy na siebie z mężczyzną, który stał obok. Zastanawialiśmy się, czy to bomba, czy coś wybuchło. Kiedy zgasło światło, wiedziałam, że coś jest nie tak. Zostaliśmy ewakuowani. Jeszcze nie wiedziałam, co się wydarzyło. Doszłam pieszo do pracy na Chelsea, wtedy dopiero dowiedziałam się co się stało - wspomina.
- Ja uważam, że jeśli masz jakiegoś anioła stróża albo masz jeszcze jakąś misję do spełnienia, to na pewno nie zginiesz - powiedziała Jabłonowska.
- Miałam wielką traumę, przez prawie rok nie jeździłam autobusami. Jak wsiadałam do metra, to oglądałam się za siebie. Jak wsiadał ktoś podejrzany, to wysiadałam z wagonu. Minęło 10 lat, trauma minęła, ale jak widzę jakiś podejrzany pakunek w metrze, to wysiadam - zaznacza.
Jabłonowska nie wyklucza, że podobne zamachy mogą mieć jeszcze miejsce w Londynie. - Teraz w Londynie jest jeszcze więcej ludzi niż 10 lat temu. Teraz, jakby był taki atak, to byłoby dużo więcej ofiar - sądzi Polka.
10 lat po zamachach
W czwartek 7 lipca mija 10 lat od zamachów w Londynie. Cała Wielka Brytania zatrzyma się dziś na chwilę, aby oddać hołd 52 ofiarom ataków. W pierwszym samobójczym zamachu fundamentalistów islamskich w Europie Zachodniej zginęły trzy Polki.
Do ataku doszło w godzinach szczytu. Trzy eksplozje wstrząsnęły londyńskim metrem, jedna miejskim autobusem.
Do ataków przyznała się al-Kaida. Zamachowcami byli 30-letni Mohammad Sidique Khan, pochodzący z Jamajki 19-latek Jermaine Lindsay, 18-letni Hasib Hussain oraz 22-letni Shehzad Tanweer. Ostatni z nich zdetonował ładunek na stacji King's Cross, gdzie zginęło najwięcej osób - 26. Bomby, które zamachowcy mieli w plecakach, wybuchły ponadto na stacjach Aldgate oraz Edgware Road, a także w autobusie na Placu Tavistock.
Politycy oddają hołd ofiarom
Wraz z burmistrzem Londynu Borisem Johnsonem Cameron złożył w Hyde Parku wieniec pod pomnikiem upamiętniającym wydarzenia z 7 lipca 2005 roku. Burmistrz stolicy podkreślił, że zamachy nie złamały ducha londyńczyków.
- Londyn stał się jeszcze bardziej kosmopolitycznym, jeszcze bardziej gościnnym miastem - dodał.
"Dziś kraj łączy się w pamięci o ofiarach jednej z najbardziej morderczych zbrodni terrorystycznych w metropolitalnej Wielkiej Brytanii" - napisał w swym oświadczeniu Cameron, który wezwał też do czujności wobec zagrożeń terrorystycznych.
"Nie damy się zastraszyć"
"W 10 lat po londyńskich atakach 7 lipca zagrożenie terrorystyczne pozostaje równie rzeczywiste jak śmiercionośne - zamordowanie 30 niewinnych Brytyjczyków spędzających urlop w Tunezji było brutalnym przypomnieniem tego faktu. Nie damy się jednak nigdy zastraszyć przez terroryzm" - dodał brytyjski premier, nawiązując do zamachu z 26 czerwca w tunezyjskim kurorcie Susa.
Reuters przypomina, że w Wielkiej Brytanii obowiązuje obecnie prawie najwyższy stopień alertu antyterrorystycznego, a prawdopodobieństwo zamachów uznawane jest za wysokie w związku z zagrożeniem, jakie stanowi Państwo Islamskie, a przede wszystkim brytyjscy obywatele, którzy dołączyli do tej zbrojnej organizacji.
Minuta ciszy
W południe w katedrze Świętego Pawła odbyła się msza, w której uczestniczyły rodziny ofiar zamachów oraz Cameron i były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.
O godz. 11.30 czasu lokalnego (12.30 czasu polskiego) Brytyjczycy uczcili pamięć ofiar minutą ciszy; w stolicy stanęły autobusy, pracownicy transportu publicznego i ratownicy medyczni złożyli kwiaty w miejscach, gdzie zginęły ofiary zamachu.
Polskie ofiary upamiętniła także ambasada RP w Londynie.
Three Polish victims of #sevenseven were Anna Brandt, Karolina Gluck and Monika Suchocka. All died in Russell Square. pic.twitter.com/JH9mBA3fCu
— Polish Embassy UK (@PolishEmbassyUK) July 7, 2015
Autor: kło\mtom / Źródło: TVN24 BiS