- Za transakcje w obcych walutach będzie grozić w Syrii do 10 lat więzienia - taki dekret wydał w niedzielę prezydent Baszar el-Asad. Jego celem jest przeciwdziałanie rosnącej dolaryzacji gospodarki w kraju, w którym od dwóch lat trwa wojna domowa.
Dekret przewiduje, że "funt syryjski jest jedyną walutą" dopuszczalną w życiu codziennym i biznesie; zabrania "wykonywania płatności, zwrotu kosztów, transakcji lub operacji handlowych w walutach zagranicznych lub metalach szlachetnych" - informuje oficjalna agencja Sana.
Za złamanie zakazu grozi do trzech lat więzienia i grzywna w wysokości równej dwukrotnej wartości transakcji. Jeśli kwota przekracza 5 tys. funtów syryjskich, kara wzrasta do 10 lat więzienia i ciężkich robót - podały syryjskie media. Według bankowców dekret wzmacnia już istniejące zakazy, coraz bardziej naruszane po dzikich spadkach i wahaniach wartości syryjskiego funta, i zaostrza kary.
"Zakaz nie dotknie sektora bankowego"
- Ma to zapobiec ucieczce do dolara - powiedział jeden z bankierów w Damaszku, dodając, że dekret nie będzie miał wpływu na operacje bankowe. - W żaden sposób nie dotknie to sektora bankowego - kraj potrzebuje transferów w walutach obcych - zaznaczył.
- Posiadanie dolarów, depozyty w dolarach i prowadzenie w nich rachunków oszczędnościowych nie zostało zakazane - wyjaśnił główny specjalista walutowy w jednym z banków w Damaszku, cytowany przez Reutera. - Syryjczycy mogą dokonywać transferów dolarowych, a importerzy nadal mogą podawać ceny w dolarach, ale nie wolno umieszczać cen w dolarach na towarach przeznaczonych do sprzedaży - wyjaśnił, przypominając, że sprzedaż w dolarach zakazana była nawet przed kryzysem. - Chodzi o to, żeby ludzie przestali myśleć w dolarach, jakby nie było miejscowej waluty - wyjaśnił.
Kłopoty syryjskiego funta
Fluktuacja funta syryjskiego doprowadziła do zwiększenia obrotu w dolarach amerykańskich we wszystkich sektorach, począwszy od sklepów i producentów żywności, po taksówkarzy i importerów. Także nieruchomości, zwłaszcza na luksusowym przedmieściu Damaszku, sprzedawano za dolary, a importerzy, szczególnie towarów na potrzeby codzienne, jak ryż czy cukier, podawali ceny i żądali zapłaty w amerykańskiej walucie.
Syryjska gospodarka ciężko ucierpiała w związku ze zniszczeniami spowodowanymi przez wojnę domową w miastach handlowych i przemysłowych oraz z utratą dochodów w walutach z turystyki i importu ropy. Straty ocenia się na dziesiątki miliardów dolarów; oczekuje się również, że tegoroczne zbiory zbóż będą o połowę niższe. Stosowanie dolarów zamiast waluty krajowej w syryjskiej gospodarce wiąże się z załamaniem funta syryjskiego (SYP). W ciągu 28 miesięcy konfliktu funt syryjski stracił trzykrotnie na wartości w stosunku do dolara. Obecnie za jednego dolara trzeba zapłacić ok. 200 SYP, podczas gdy w marcu 2011 roku płacono za niego blisko 50 SYP, a w zeszłym miesiącu jego cena sięgnęła nawet ponad 300 SYP. W marcu szef syryjskiego banku centralnego Adib Majale oskarżył "nieprzyjaciół" Syrii o starania, by "obywatele stracili zaufanie do swego kraju, waluty i gospodarki".
Autor: jk / Źródło: PAP