- NATO jest gotowe zaoferować praktyczne wsparcie, by pomóc prezydentowi Afganistanu Hamidowi Karzajowi w kontaktach z talibami - powiedział w czwartek szef Sojuszu Północnoatlantyckiego Anders Fogh Rasmussen. Podkreślił jednak konieczność kontynuowania operacji wojskowej.
Sekretarz generalny NATO mówił o perspektywach rozmów pokojowych w Afganistanie dzień po tym, jak zastrzegający sobie anonimowość wysoki przedstawiciel Sojuszu powiedział, że siły USA i NATO w Afganistanie pomagają w kontaktach między talibami a rządem w Kabulu, które mają doprowadzić do pojednania narodowego. Zachodnie wojska mają jakoby zapewniać bezpieczny przejazd emisariuszom rebeliantów na rozmowy.
Pomoc praktyczna
Rasmussen nie potwierdził, że takie wsparcie jest okazywane, lecz zaznaczył na konferencji prasowej w Brukseli, że stanowisko NATO sprowadza się do tego, że jeśli można ułatwić proces pojednania, to należy to zrobić. - Jeśli zostaniemy poproszeni, jesteśmy gotowi to uczynić - podkreślił sekretarz generalny NATO.
Rasmussen zaznaczył, że obecnie najważniejsze jest jednak kontynuowanie operacji wojskowej. - Wierzę, że najlepszą drogą ułatwienia pojednania i procesu reintegracji jest wywieranie dalszej presji na talibów - oświadczył. Podkreślił, że "wszelkie pojednanie wymaga tego, by ludzie złożyli broń, zerwali związki z terrorystami, respektowali konstytucję, w tym prawa kobiet".
Talibowie odrzucają takie warunki, mówiąc, że nie będą negocjować, dopóki żołnierze NATO nie opuszczą Afganistanu.
Świat popiera
Obecni w Brukseli sekretarz stanu USA Hillary Clinton i minister obrony tego kraju Robert Gates powiedzieli, że USA wspierają afgańskie wysiłki pokojowe. Gates zaznaczył, że wszelkie rozmowy między rządem afgańskim a talibami muszą być prowadzone przez samych Afgańczyków. Dodał, że mimo to USA służą radą i, jak się wyraził, "mają uszy otwarte" na wstępne rozmowy. Ocenił, że wysiłki skierowane na pojednanie mogą nie przynieść wyników szybko, lecz są warte podjęcia.
Sekretarz stanu Hillary Clinton dodała, że USA popierają to, co robią Afgańczycy, lecz nie są gotowe na wydawanie sądów o tym, jak daleko te rozmowy powinny iść.
Źródło: PAP