Kolejni imigranci zawiedzeni życiem w Niemczech wrócili do Iraku. Skarżą się na przedłużającą się procedurę azylową, brak tolerancji i nędzne warunki życia w tymczasowych ośrodkach. - Wydaliśmy 11 tys. dolarów i wracamy z niczym - opowiadała jedna z irackich kobiet.
W czwartek na lotnisku w Irbilu w irackim Kurdystanie wylądowała grupa imigrantów, która przybyła do Niemiec kilka miesięcy temu. Ambasada w Berlinie wydała im dokumenty pozwalające na podróż w jedną stronę.
Coraz więcej irackich imigrantów decyduje się na powrót do domu. Dane niemieckiego MSW wskazują, że od września ubiegłego roku do domu wraca coraz więcej przybyszów. We wrześniu wyjechało 61 osób, a w grudniu liczba wyjeżdżających przekroczyła 200.
"Nasze dzieci płakały z głodu"
Kurdyjka, która w czwartek wróciła do Iraku z dwójką małych dzieci, powiedziała, że warunki w Niemczech były gorsze niż w domu. - Mój mąż chciał tam jechać. Widział innych i chciał ruszyć za nimi - powiedziała. - Sytuacja tam jest znacznie gorsza niż tu, w Iraku. Byliśmy tam trzy miesiące. Nie dostaliśmy niczego - dodała.
I wyjaśniła: Wyżywienie było bardzo słabe. Dawali nam kawałek zimnego chleba, ser i kawałek ogórka. Jak można przeżyć zimę na takim jedzeniu? Nasze dzieci płakały z głodu. Wydaliśmy 11 tys. dolarów i wracamy z niczym. Kobieta powiedziała, że żałuje podróży do Niemiec i drugi raz nie podjęłaby tej samej decyzji. - Wolałabym utonąć w morzu i nigdy tam nie jechać - mówiła zalana łzami. Nie powiedziała, czy mąż wolał zostać w Niemczech, ale do Iraku wróciła sama.
"Pojechałem tam żyć, ale zamiast tego niemal straciłem życie"
Rosnący trend wyjazdowy pokazuje, że imigranci z Bliskiego Wschodu w Niemczech zderzają się z brutalną rzeczywistością. Berlin w związku z falą uchodźców nie jest w stanie rozlokować ich w krótkim czasie. Uchodźcy lądują w tymczasowych schroniskach, często w namiotach. Reuters wyrokuje, że powroty są bardziej związane z warunkami w Niemczech niż poprawiającą się sytuacją w rodzinnym Iraku, gdzie armia poczyniła pewne postępy w walce z tzw. Państwem Islamskim. - Niestety, ale nie zobaczyłem tam tego, o czym marzyłem. Pojechałem tam żyć, ale zamiast tego niemal straciłem życie. Popadłem w depresję, więc zdecydowałem się wrócić - mówił na lotnisku w Irbilu jeden z wracających. - Prawa człowieka w Europie, o których tak mówią organizacje, tam nie istnieją - przekonywał.
Wracający do Iraku podróżowali niemal wyłącznie dzięki dokumentom wydanym przez iracką ambasadę w Berlinie, pozwalającymi na podróż w jedną stronę. MSZ Niemiec podaje, że od końca października ambasada wydała 1,4 tys. takich dokumentów. Z kolei przez pierwsze 10 miesięcy 2015 roku wydano ich zaledwie 150.
Autor: pk / Źródło: Reuters