Ratunek w najbardziej nieprzyjaznym miejscu na Ziemi wydawał się niemożliwy, ale pojawiła się elitarna ekipa wspinaczkowa z Polski. Ryzykując życie, ruszyła w wyprawę, jakiej nikt do tej pory się nie podjął. Uratowała Francuzkę Elisabeth Revol. Tomasza Mackiewicza ocalić się nie udało - piszą światowe media. Coraz więcej z nich opisuje akcję ratunkową na Nanga Parbat i cytuje tych, którzy podkreślają, że to, czego dokonali Polacy, jest czymś niezwykłym.
"Heroiczna akcja ratunkowa polskich wspinaczy na śmiercionośnym himalajskim szczycie" - tytułuje swój artykuł podsumowujący poszukiwanie Eli Revon i Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat anglojęzyczny, wydawany w Hongkongu Asia Times.
Urubko, Bielecki, Botor, Tomala
Portal zwraca uwagę na to, że himalaiści mówią o ośmiotysięczniku (8126 m n.p.m.) "zabójcza góra". "Dwóch polskich wspinaczy, Denis Urubko i Adam Bielecki, szybko wspięło się na cieszącą się złą sławą skałę, nocą, przy -40 stopniach Celsjusza, z wysokości 4900 metrów, gdzie zostali zrzuceni przez pakistański wojskowy helikopter" - relacjonuje Asia Times.
Elizabeth, miło cię widzieć - miał powiedzieć Urubko, gdy spotkali 37-letnią Francuzkę - pisze portal, cytujący jednego z najlepszych obecnie himalaistów na świecie. Dodaje, że 43-letni Tomasz Mackiewicz nie dawał znaku życia i dwaj polscy himalaiści zeszli w sobotę z Revol mającą poważne odmrożenia, nie mając szansy na kontynuowanie wspinaczki po kolegę.
Asia Times cytuje też przyjaciela Francuzki, Ludovica Giambiasiego, który napisał na Facebooku na wieść o jej uratowaniu, że Polacy "narazili swoje życie", by dotrzeć do kobiety, a rezygnacja z próby ratowania Tomasza była z pewnością "bolesna". "Nasze myśli płyną w kierunku rodziny Tomka i jego przyjaciół. Płaczemy" - napisał Giambiasi.
Portal wraca następnie do opisu akcji ratunkowej, zwracając uwagę na to, że Polacy przygotowujący się do zimowego ataku na oddaloną o kilkaset kilometrów dalej K2, wstrzymali własną ekspedycję, "mając już założony drugi obóz na 6300 metrach".
K2 to drugi najwyższy szczyt świata. Wznosi się na wysokość 8611 m n.p.m.
"Jarosław Botor i Piotrek Tomala też wzięli udział w ratunku na Nanga Parbat, przygotowując obóz i mając więcej sprzętu, w czasie gdy Urubko i Bielecki ruszyli w górę skały, mierząc się z mrokiem nocy, bez stałej liny. Wiedzieli, że nieznające przebaczenia himalajskie okno pogodowe szybko się zamyka i jedna pomyłka będzie kosztowała ich życie" - kontynuuje portal, próbując oddać dramaturgię spędzonych samotnie w górach godzin.
Asia Times cytuje eksperta himalaizmu Karima Shaha, który miał kontakt z polską ekipą i w rozmowie z agencją AFP powiedział, że "tej akcji ratunkowej nie można porównać z niczym" w świecie alpinizmu. Rozmówca dodał, że dystans, który na Nanga Parbat pokonuje się zwykle "w dwa do trzech dni, Polacy przeszli w niebywałe osiem godzin, w całkowitych ciemnościach".
Portal zaznacza na koniec, że Mackiewicz, który został blisko szczytu, był znany w świecie wspinaczkowym jako "szalony Tomek". Asia Times pisze, że niektórzy zarzucali mu "lekkomyślne nastawienie", inni mówili o "starym" podejściu do wspinaczki i "niskich budżetach", przy których "opadała szczęka".
"Część bardziej doświadczonych wspinaczy czasami krytykowała" to podejście Mackiewicza - dodaje Asia Times, nazywając też jednak Polaka "lodowym wojownikiem".
Nanga Parbat była jego obsesją. Kiedyś tam właśnie przeżył tydzień w namiocie w złej pogodzie i zszedł do ratowników, którzy w międzyczasie poddali się i przestali go szukać - kończy tekst portal z Hongkongu.
Śledzili ich na całym świecie
Brytyjski "Guardian" pisze z kolei w pierwszych zdaniach o uratowanej przez Polaków Revol i Mackiewiczu, którego uratować się nie udało, "po łamiącej serce decyzji" ekipy o odwrocie do prowizorycznej bazy na Naga Parbat.
"Guardian" pisze, że Polak i Francuzka chcieli zdobyć szczyt zimą, ale w trakcie zejścia Mackiewicz czuł się już źle i Francuzka postanowiła zejść niżej, "by wezwać pomoc z telefonu satelitarnego". Brytyjski dziennik zwraca uwagę na dramaturgię akcji ratunkowej przeprowadzonej przez Polaków.
Według jego relacji, czwórka himalaistów spod K2 dotarła na Nanga Parbat i ruszyła, nie wiedząc, gdzie dokładnie znajduje się Revol. W tym czasie helikopter próbował dostrzec ją z oddali i podobno załodze się to udało, ale złe warunki pogodowe uniemożliwiły im pojawienie się na ponad 6000 metrów, gdzie przebywała.
"Guardian" również cytuje przyjaciela Francuzki, Ludovica Giambiasiego, który po otrzymaniu informacji o tym, że jest ona bezpieczna z Bieleckim i Urubko, napisał o tym w mediach społecznościowych. "Zostanie przetransportowana helikopterem zorganizowanym przez polską ambasadę" - dodał.
Dziennik zaznacza, że tysiące ludzi "na całym świecie śledziło polskich himalaistów, obserwując dane ich nadajników GSP i informacje w mediach społecznościowych".
"Guardian" pisze, że Mackiewicz próbował wcześniej wspiąć się na Nanga Parbat sześciokrotnie.
"Elitarna grupa"
Brytyjskie dzienniki "The Times" i "The Telegraph" też odnotowały akcję ratunkową polskich himalaistów. Jak podkreślają, była to "brawurowa akcja elitarnej grupy".
"Times" zwrócił szczególną uwagę na reputację Nanga Parbat (8126 m) jako "góry śmierci", wskazując na wiele ofiar wspinaczek w kierunku tego szczytu. Jak zaznaczono, Revol oraz Tomasz Mackiewicz, który pozostał na wysokości ok. 7200 m podczas schodzenia za szczytu, próbowali wcześniej wielokrotnie tej wspinaczki. Najbliżej byli w 2015 roku, kiedy zostali zmuszeni do rezygnacji ok. 200 m od wierzchołka.
Cytowany przez gazetę pakistański alpinista Karim Shah podkreślił, że uratowanie Revol jest "wyjątkowym osiągnięciem" zespołu. "Nikt dotąd nie przeprowadził takiej wspinaczki. Większości osób zajmuje to dwa, trzy dni - oni zrobili to w osiem godzin, po ciemku".
Dziennik zwrócił uwagę, że Polacy musieli podjąć trudną decyzję o porzuceniu próby dotarcia do Mackiewicza ze względu na pogarszające się warunki pogodowe, które zagrażałyby ich życiu, a także ze względu na ogromne zmęczenie.
Brawurową akcję odnotował także "Telegraph", nazywając czterech himalaistów, którzy ruszyli na ratunek, "elitarną grupą".
"Z jednej wielkiej góry na drugą"
Amerykański "Washington Post" pisze o "desperackiej próbie ratunku wspinaczy na jednym z najwyższych szczytów świata".
Dziennik zaczyna od jednego z pierwszych doniesień o sytuacji pod szczytem Nanga Parbat, gdy Revol zabezpieczyła niemogącego się poruszać Mackiewicza w namiocie i sama zdecydowała się na zejście, by nawiązać kontakt z kimś na dole. "Ale kto byłby w stanie pomóc w najbardziej nieprzyjaznym miejscu na Ziemi?" - pyta "WaPo".
"Nanga Parbat zabija europejskich wspinaczy od XIX wieku, czasu, gdy odkrył ją Zachód" - pisze następnie dziennik. Opisuje wspólne próby jego zdobycia przez Francuzkę i Polaka. Potem zaznacza, że kolejny dzień to "mieszane sygnały" dotyczące tego, co dzieje się z nią i Mackiewiczem, aż w końcu, w piątek, pojawia się informacja, że pieniądze na akcję ratunkową się znalazły.
Zorganizował je polski rząd.
W czasie gdy bateria w telefonie satelitarnym Revol słabła, a ona sama poinformowała, że ma odmrożenia i nie może już schodzić, "nadzieja przybrała formę elitarnej ekipy wspinaczkowej z Polski".
Polacy wyruszyli z K2. "Pakistański wojskowy helikopter przetransportował czterech ludzi z jednej wielkiej góry na drugą. Mniej więcej w czasie, w których ekipa ratunkowa została zrzucona, bateria Revol padła. (…) Teraz to od czterech ratujących zależało, czy znajdą Revol. Szukali na ślepo" - pisze Washington Post.
Kiedy Francuzka była bezpieczna z Denisem Urubko i Adamem Bieleckim, przyszedł też czas na to, by "ogłosić ze smutkiem", że dalsze wejście po Tomasza Mackiewicza nie jest możliwe - dodaje waszyngtoński dziennik.
Zanim nadeszła informacja o tym, że polski rząd sfinansuje akcję ratunkową, powstała w sieci inicjatywa, w której przyjaciele Elisabeth Revol zaczęli zbierać fundusze na pokrycie ewentualnej ekspedycji w celu ocalenia wspinaczy.
Jak zaznacza "WaPo" - jej twórcy mówią teraz, że "postarają się zapewnić, by jak najwięcej z prawie 125 tys. dolarów" zebranych w internecie "trafiło do żony i dzieci Tomasza Mackiewicza".
Autor: adso / Źródło: Asia Times, Washington Post, Guardian, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Asia Times, Washington Post, Guardian, Telegraph, Time