Prezydent USA Barack Obama przyjmie dziś prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa. Przywódcy spotykają się w sytuacji, gdy wzrost napięcia w Gazie coraz bardziej oddala ramowe porozumienie palestyńsko-izraelskie w sprawie procesu pokojowego. Dyplomacja amerykańska zakładała, że zostanie osiągnięte w kwietniu tego roku.
Tymczasem po wystrzeleniu w tych dniach z terytorium Strefy Gazy przez bojowników Islamskiego Dżihadu blisko stu rakiet w kierunku Izraela (nie spowodowały ofiar) i natychmiastowej izraelskiej ripoście wojskowej perspektywa porozumienia znów się oddala.
Wcześniej z Izraelem
Obama przyjmie Abbasa w Białym Domu w zaledwie dwa tygodnie po tym, gdy spotkał się w Gabinecie Owalnym z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. W rozmowie z Netanjahu podkreślał z naciskiem, że nadeszła godzina podjęcia "skomplikowanych decyzji" w celu przyspieszenia bezpośrednich rokowań pokojowych między obu stronami. Dotąd, jak podkreślił prezydent USA, przyniosły one bardzo skromne wyniki. Wydawało się, że nowa eskalacja przemocy, bez precedensu od listopada 2012 roku, została zatrzymana dzięki mediacji Egiptu, jednak w piątek izraelskie myśliwce bombardujące dokonały nowego ataku na Strefę Gazy. Była to odpowiedź na odpalenie ze Strefy kilku rakiet. Abbas zapewnił w czwartek, że kontynuuje wysiłki w celu "osiągniecia politycznego rozwiązania i pokoju", ale najnowsze incydenty zbrojne znów wzmogły napięcie w stosunkach izraelsko-palestyńskich. Netanjahu podczas wizyty w Waszyngtonie oświadczył, że główną przeszkodą na drodze do porozumienia jest odmowa uznania państwa Izrael ze strony Autonomii Palestyńskiej. W ubiegłym tygodniu ministrowie spraw zagranicznych państw Ligi Arabskiej potwierdzili swój negatywny stosunek do uznania Izraela jako państwa.
Autor: mn / Źródło: PAP