Stany Zjednoczone mogą wejść w samoizolację, dlatego że Donald Trump ma izolacjonistyczne instynkty - stwierdził w specjalnym wydaniu "Faktów po Faktach" były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Wspólnie z nim zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich w USA komentowali Włodzimierz Cimoszewicz, Jan Maria Rokita i Ryszard Schnepf.
Sikorski ocenił, że po sukcesie kandydata republikanów "stało się naprawdę niebezpiecznie i mało przewidywalnie w naszym regionie".
Jego zdaniem ewentualne porozumienie Waszyngtonu z Moskwą sprawi, że nie będzie wiadomo, na ile będzie można liczyć na amerykańskie zainteresowanie i gwarancje bezpieczeństwa. - Pewnie jeszcze mniej niż obecnie - stwierdził Sikorski.
- Brytyjscy eksperci twierdzą, że wygrana Trumpa to jest zwycięstwo, największe, prezydenta Putina, a najbardziej stracą Meksyk, Ukraina i Europa Wschodnia - przekonywał były minister spraw zagranicznych.
- Tym ostatnim kontekstem, w którym Polska jest bezpieczna, jest Unia Europejska - dodał. Stąd - w jego ocenie - polski rząd powinien wygasić swoje konflikty z sojusznikami w Europie oraz zakończyć trwający spór z Komisją Europejską w sprawie m.in. Trybunału Konstytucyjnego.
- Nasz rząd powinien bardzo poważnie to rozważyć i "przełożyć wajchę" zarówno w polityce zagranicznej, ale przede wszystkim w polityce wewnętrznej, bo to przez nią mamy tak złe stosunki z europejskimi krajami, które stają się dla nas tym ważniejsze, im mniej przewidywalna jest Ameryka - tłumaczył Sikorski.
Nie zgodził się z nim Jan Maria Rokita, komentator TVN24 BiS. Jego zdaniem Sikorski "popełnia podwójny błąd". - Pierwszym błędem z pozycji polskiego polityka jest atakowanie wybranego dzisiaj prezydenta Stanów Zjednoczonych. To jest pozbawione sensu - wyjaśniał Rokita. Drugi błąd ma dotyczyć "przełożenia wajchy", choć Rokita przyznał, że rząd PiS powinien to zrobić. - Ale nie z powodu Trumpa, tylko dlatego, że to od dawna leży w polskim interesie narodowym - podkreślił.
- Wyobrażenie sobie, iż wybór Trumpa oznacza jakieś bardzo poważne, dziś, zagrożenie dla Polski i Polska musi uciekać w ramiona Francji, Niemiec czy UE, nie jest dość uzasadnione faktami oraz panikarskie - mówił Rokita.
Sikorski ripostował, że nie jest już aktywnym politykiem, więc może mówić to, co myśli. - Jeśli Trump będzie miał wybierać między Putinem a pomniejszymi sojusznikami, to powiedział dość wyraźnie, jak zdecyduje - przekonywał Sikorski.
"Oby nie dotrzymał słów z kampanii"
Były premier i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz przewiduje, że Trump będzie prędzej czy później dążył do porozumienia z Putinem.
- Nie dlatego, że traktuje on Rosję za ważnego partnera, tylko dlatego, że będzie chciał mieć spokój na tym odcinku - tłumaczył.
- Jeżeli (Trump) poważnie traktuje swoje zapowiedzi dotyczące protekcjonizmu ekonomicznego Stanów Zjednoczonych, to doprowadzi do bardzo poważnych konfliktów na innych kierunkach i w związku z tym będzie chciał oczyścić sobie przedpole - przekonywał Cimoszewicz. A to, jego zdaniem, odbędzie się kosztem np. Ukrainy czy państw należących do NATO, które leżą w naszym regionie.
- Czego powinniśmy sobie życzyć? Chyba najbardziej tego (...), żeby po wyborach nie dotrzymał danych słów z kampanii wyborczej - podkreślił były premier.
"To społeczeństwo by pękło"
Rokita zwrócił w trakcie dyskusji uwagę na aktualną wewnętrzną sytuację w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem, paradoksalnie, kraj bardziej zdestabilizowałby wybór Hillary Clinton.
- Liczenie na to, że ta tzw. alt-right, ta zbuntowana, radykalna prawica, która zobaczyła w Trumpie po raz pierwszy w historii swoją nadzieję, uspokoi się, to byłoby (wtedy) bez szans - przekonywał Rokita. Jego zdaniem mogłoby to doprowadzić w rezultacie nawet do rozpadu Partii Republikańskiej.
- Nie wiadomo, czy wszystko nie skończyłoby się jakimiś potężnymi rozruchami ulicznymi w Stanach Zjednoczonych. W każdym razie to społeczeństwo by pękło - dodał Rokita. Dlatego w jego ocenie to właśnie Trump daje nadzieję na wewnętrzne pojednanie w USA.
- W naszym interesie na pewno leży wewnętrzne pojednanie Ameryki, dlatego że taka Ameryka będzie Ameryką silną. Ameryka wewnętrznie skłócona będzie Ameryką słabą - stwierdził komentator TVN24 BiS.
Były ambasador RP w USA Ryszard Schnepf ocenił, że wybór Trumpa "zneutralizował agresywne środowiska, które coraz trudniej godziły się z postępującym zróżnicowaniem społecznym" w Ameryce.
- Bycie w tych większych miastach nie pokazuje pełnego obrazu tego wielkiego kraju - tłumaczył Schnepf. - Natomiast Ameryka to jest "midwest" (środkowy zachód USA - red.), to są rolnicze stany, upadły już przemysł motoryzacyjny. To są też ogromne obszary ubóstwa - dodał.
- Trump musi w jakimś stopniu odpowiedzieć tym środowiskom poprzez niektóre populistyczne gesty, ale oczywiście Ameryki nie będzie w stanie zmienić - stwierdził Schnepf.
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24