Nietypowe zakończenie miały 40. urodziny pewnej Australijki. Znajomi jako prezent zafundowali jej przelot samolotem. Nie przewidzieli jednak, że samolot może spaść...
To miał być typowy relaks. Trzech pasażerów i pilot leciało małym jednosilnikowym samolotem Piper Warrior. W pewnym momencie samolot zaczął gwałtownie spadać. Gdy uderzył w drzewa w pobliżu autostrady na południe od Melbourne, oderwały się skrzydła, a z baków zaczęło wydobywać się paliwo. Chwilę później wybuchł pożar. Mimo to wszystkim udało się o własnych siłach uciec z płonącego wraku samolotu.
Jak relacjonował świadek zdarzenia, który przejeżdżał w pobliżu, był przekonany, że wszyscy zginęli. - Widziałem tylko stertę metalu, i to bez skrzydeł - mówił.
- To był ich szczęśliwy dzień. A ta kobieta dostała swój urodzinowy prezent - skomentował wydarzenie jeden z ratowników.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24