Na stacji kosmicznej ISS nie dochodzi do konfliktów na tle narodowościowym – oświadczyli kosmonauta i astronauta na wspólnej konferencji w Gwiezdnym Miasteczku pod Moskwą. Dowódca stacji skarżył się wcześniej na spory m.in. o żywność i toalety.
Dwaj astronauci odnieśli się do słów dowódcy stacji, Rosjanina Giennadija Padałki, którego nie było na tej konferencji. Stwierdził on, że naziemne spory, dotyczące odżywiania załogi lub korzystania przez nią z toalet osłabiają morale kosmonautów i utrudniają im pracę.
Spory o żywność i toaletę
Według Padałki agencje kosmiczne Rosji, Stanów Zjednoczonych i innych państw każą swoim kosmonautom jeść tylko własną żywność i przestrzegać ścisłych reguł w korzystaniu z urządzeń higieniczno-sanitarnych.
Spory te miały rozpocząć się już w 2003 roku, gdy Rosja zaczęła pobierać od agencji kosmicznych innych państw opłaty za korzystanie z jej zasobów. Inne kraje również zaczęły to egzekwować.
Nie ma konfliktu na pokładzie ISS
Podczas piątkowej konferencji prasowej w Gwiezdnym Miasteczku pod Moskwą kosmonauci amerykański i rosyjski zbagatelizowali te doniesienia. Zaprzeczyli, jakoby na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) dochodziło do narodowościowych konfliktów przy zaspokajaniu potrzeb bytowych.
Uczestnicy konferencji Amerykanin Michael Fincke, Rosjanin Jurij Łonczakow i amerykański kosmiczny turysta Charles Simonyi powrócili dwa dni wcześniej na Ziemię rosyjskim statkiem Sojuz.
Jak oświadczył w piątek Fincke, jeśli dochodzi do sporów na ten temat, to jedynie na Ziemi, a nie na pokładzie ISS. Trwające już 10 lat wspólne użytkowanie stacji przez Rosjan i Amerykanów nazwał "najlepszym partnerstwem, jakie kiedykolwiek wytworzyło się między istotami ludzkimi".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA