Rosja przyznaje, że jej dwa bombowce strategiczne Tu-95 we wtorek "przeprowadzały misję" m.in. nad Atlantykiem. "Misja" spowodowała, jak zwykle, zaniepokojenie Brytyjczyków i Duńczyków, którzy poderwali swoje myśliwce, by eskortować rosyjskie maszyny. Moskwa odpowiada, również jak zwykle, że wszystko działo się zgodnie z prawem.
We wtorek Wielka Brytania poderwała myśliwce Typhoon z powodu przelotu dwóch rosyjskich bombowców dalekiego zasięgu w pobliżu brytyjskiej przestrzeni powietrznej. Rosyjskie maszyny były eskortowane przez RAF w brytyjskiej strefie interesów.
W środę rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony gen. mjr Igor Konaszenkow przyznał, że rosyjskie bombowce strategiczne Tu-95 były na misji nad "neutralnymi wodami Morza Barentsa, Morza Norweskiego i Atlantyku" przez 15 godzin. Towarzyszyły im, w pewnym momencie, latająca cysterna Ił-78 oraz dwa Migi-31. Byli też inni "towarzysze".
- Na pewnych odcinkach lotu bombowcom towarzyszyły również myśliwce Typhoon [brytyjskich - red.] Królewskich Sił Lotniczych oraz F-16 Duńskich Sił Powietrznych - powiedział Konaszenkow, podkreślając, że rosyjskie maszyny nie naruszyły granicy Wielkiej Brytanii i "działały całkowicie w ramach międzynarodowych regulacji bez naruszania jakichkolwiek".
- To normalna światowa praktyka. Oni nazywają to przechwyceniem, my eskortą - dodał rzecznik.
Rosyjskie loty
Rosjanie co jakiś czas testują brytyjski system obrony powietrznej. W styczniu w związku z podobnym wydarzeniem brytyjskie MSZ wezwało rosyjskiego ambasadora do złożenia wyjaśnień. Rosyjskie bombowce przeleciały wówczas nad kanałem La Manche, zmuszając brytyjskie władze do zmiany tras samolotów cywilnych. Brytyjski resort nie sprecyzował miejsca wtorkowego incydentu. Myśliwce Typhoon poderwano z bazy Królewskich Sił Powietrznych Lossiemouth w Szkocji.
Autor: mtom / Źródło: TASS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: RAF