|

Myszka Miki nie żyje…

Od początku inwazji zbrojnej zginęło 599 dzieci
Od początku inwazji zbrojnej zginęło 599 dzieci
Źródło: Nina Liashonok / Ukrinform/Future Publishing via Getty Images
Czy zdarzyło im się zapłakać nad losem ukraińskich dzieci? Tak, nie raz. Z bardzo bliska widzieli przecież ten los - pełen bólu, cierpienia i strachu. Ratownicy medyczni, którzy organizują w Ukrainie transporty małych pacjentów, opatrują rany, które często goją się miesiącami. Widzą też takie rany, które być może nigdy się nie zagoją. Te w psychice dzieci okrutnie doświadczonych wojną.Artykuł dostępny w subskrypcji

Jedni pomagają w Ukrainie, inni na miejscu - w Polsce. Wszystko trzeba przecież dobrze przygotować, zaplanować i zabezpieczyć. Zaangażowanych w tę misję jest wielu ludzi, także tych niewidocznych. Zanim ratownicy wyruszą w kolejną misję, muszą mieć pewność, że ich samochody są gotowe i odpowiednio wyposażone. Trzeba zadbać o sprzęt medyczny, kamizelki, leki. Trzeba też zająć się logistyką i kwestiami prawnymi. A wszystko po to, by możliwe było podjęcie niezwykle trudnej walki z czasem.

Czytaj także: