Chińska armia w tym tygodniu zakończyła trwające ponad miesiąc, niezapowiedziane ćwiczenia wojskowe na Morzu Południowochińskim i Pacyfiku - poinformował hongkoński dziennik "South China Morning Post". Według gazety tak długie ćwiczenia były sprawdzianem chińskiego systemu dowodzenia na wypadek wojny.
Niezapowiedziane ćwiczenia wojskowe chińskich sił morskich, powietrznych i rakietowych rozpoczęły się 16 stycznia. W ciągu 34 dni na Morzu Południowochińskim i zachodnim Pacyfiku odbyło się, według gazety, 20 ćwiczeń, których celem była poprawa zdolności współpracy różnych rodzajów wojsk.
Wzięły w nich udział niektóre z najnowocześniejszych jednostek chińskiej marynarki, m.in. niszczyciel rakietowy Hefei (typ 052D), fregata rakietowa Yuncheng (typ 054A), okręt desantowy-dok Changbaishan (typ 071) oraz okręt zaopatrzeniowy Honghu (typ 903).
Według gazety, aby symulacja sytuacji wojennej była bardziej realistyczna, "ćwiczenia nie miały przygotowanych wcześniej scenariuszy i nie były wydawane ich zapowiedzi". Jak zaznaczono, wszystkie rozkazy i procedury udzielane były w związku z bieżącą sytuację bojową.
"Ćwiczenia służyły sprawdzeniu tak zwanego dowodzenia połączonymi siłami" - stwierdził cytowany przez "SCMP" ekspert ds. wojskowości Song Zhongping. Przećwiczone zostało m.in. odpieranie zbliżających się sił przeciwnika, siłowe operacje ratunkowe, a także wiele strzelań z ostrą amunicją.
Chiny chcą kontroli
"SCMP" tłumaczy, że ćwiczenia tego typu służą wzmocnieniu zdolności armii do kontrolowania określonego obszaru morskiego. "Eksperci ds. wojskowości ocenili, że ćwiczenia wskazują na chęć przetestowania przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą jej systemu dowodzenia na czas wojny oraz wzmocnienia obrony rakietowej na Morzu Południowochińskim" - napisano.
"Ten trening umożliwia nam pogłębienie wiedzy na temat utrzymującej się (symulacji - red.) sytuacji bojowej na morzu i udoskonalenie naszych zdolności" - wskazała chińska Flota Południowa w oświadczeniu, przytoczonym przez gazetę.
Anonimowe źródło bliskie chińskiej marynarce poinformowało ponadto "SCMP", że w ćwiczeniach wzięły udział również chińskie siły stacjonujące już na kontrolowanych przez Chiny wysepkach na Morzu Południowochińskim. Jak przyznał informator gazety, Pekin chciałby "rozmieścić swoje pociski przeciwlotnicze HQ-9 i przeciwokrętowe YJ na stałe na wyspie Woody" (chin. Yongxing). Cytowany rozmówca dodał, że Chińczycy nie zrobili tego jeszcze po części dlatego, iż Amerykanie regularnie dokonują nad nią lotów zwiadowczych.
Wyspa Woody jest największą w archipelagu spornych Wysp Paracelskich, a Chiny utworzyły na niej niewielkie miasto Sansha na prawach prefektury. Uczynili z niego swoje centrum administracyjne dla całego obszaru Morza Południowochińskiego, do którego Chińczycy zgłaszają roszczenia.
Spór o dalekowschodnie wyspy
Chiny roszczą sobie prawa do większości akwenu Morza Południowochińskiego, przez który transportowane są towary i surowce o wartości szacowanej na ponad pięć bilionów dolarów rocznie. Roszczenia terytorialne Chin dotyczą Wysp Spratly oraz Wysp Paracelskich i od lat wywołują konflikty z państwami regionu, które również roszczą sobie do nich prawa; są to głównie: Wietnam, Filipiny, Brunei i Tajwan, a w mniejszym stopniu Malezja i Indonezja.
W ostatnich latach Chiny rozpoczęły intensywne prace przy sztucznym powiększaniu wysp na tym morzu oraz usypywaniu nowych na płytkich, podwodnych rafach. Na uzyskanych w ten sposób lądach powstają chińskie posterunki wojskowe, radary, lotniska i porty.
Waszyngton ocenia to jako militaryzację akwenu i podnosi obawy o swobodę żeglugi na morzu.
Autor: mm//rzw / Źródło: South China Morning Post, tvn24.pl