W wyborach parlamentarnych w Mołdawii zwyciężyła określana jako prorosyjska Partia Socjalistyczna - wynika z danych przekazanych w poniedziałek przez Centralną Komisję Wyborczą po podliczeniu głosów z około 98 procent lokali.
Niedzielne głosowanie było pierwszym, w ramach którego przeprowadzono wybory według mieszanej ordynacji wyborczej. 50 posłów wybierano z list partyjnych, a 51 wyłaniano w jednomandatowych okręgach wyborczych. W okręgach najwięcej mandatów zdobyli przedstawiciele Partii Demokratycznej, a socjaliści uplasowali się na drugim miejscu.
Przebieg głosowania monitorowało ponad 2,4 tys. obserwatorów miejscowych i ok. 700 obserwatorów z zagranicy, w tym z Polski. Frekwencja wyniosła 49,2 proc. Do urn udało się 1,44 mln osób.
Zwycięstwo socjalistów
Partia Socjalistyczna (PSRM), z której wywodzi się prezydent Igor Dodon, opowiadający się za zbliżeniem z Rosją, zdobyła 31,3 proc. głosów.
Na drugim miejscu znalazł się proeuropejski antyestablishmentowy blok Acum ("Teraz") z wynikiem 26,2 proc.
Trzecie miejsce zajęła rządząca obecnie Partia Demokratyczna (PMD), której liderem jest Vladimir Plahotniuc, nazywany najbogatszą osobą w kraju. Na PMD zagłosowało 24 proc. wyborców. Plahotniuc oskarżany jest o podporządkowanie sobie sądownictwa, prokuratury i znacznej części mediów.
Do parlamentu wejdzie też bliskie demokratom, populistyczne ugrupowanie biznesmena Iliu Sora, Partia Sora, z wynikiem ok. 8,5 proc. Pozostałym 11 partiom nie udało się przekroczyć 6-procentowego progu.
"Ryzyko przedterminowych wyborów jest wysokie"
W stołecznym Kiszyniowie zwyciężył Acum z poparciem na poziomie 37,7 proc. Na socjalistów zagłosowało 34,8 proc. wyborców, a na demokratów jedynie 13,4 proc.
Żadna z partii nie będzie miała większości w nowym parlamencie. Plahotniuc wezwał ugrupowania do podjęcia dialogu, jednak blok Acum zapowiedział, że nie wejdzie w skład koalicji z żadną z partii. Jeśli w ciągu 45 dni od ogłoszenia oficjalnych wyników nie uda się sformować rządu, w kraju rozpisane zostaną kolejne wybory.
Prezydent Dodon w niedzielę ocenił, że "ryzyko rozpisania przedterminowych wyborów w nadchodzących miesiącach jest wysokie".
Problem Naddniestrza
Liderzy bloku Acum Andrei Nastase i Maia Sandu oświadczyli na briefingu w niedzielę wieczorem, że nie uznają wyników wyborów w jednomandatowych okręgach wyborczych w Naddniestrzu. Według Nastase kupowanie głosów wyborców z Naddniestrza było zorganizowane przez PMD, PSRM i Partię Sora. Sandu, była minister edukacji, oceniła, że były to "najmniej demokratyczne wybory w historii Mołdawii".
Opozycjoniści zwrócili się do międzynarodowych obserwatorów z prośbą o reakcję na doniesienia o wywieranie wpływu na wyborców z Naddniestrza. Media donoszą, że wyborcy z tej separatystycznej republiki byli przywożeni do lokalów znajdujących się na terytorium administrowanym przez Kiszyniów i głosowali na danego kandydata w zamian za określoną sumę pieniędzy
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP