Zakupy i śniadanie z porywaczem. Policja nabiera podejrzliwości po zeznaniach modelki

[object Object]
Chloe Ayling to 20-letnia brytyjska modelkaFakty po południu
wideo 2/3

Na jaw wychodzi coraz więcej szczegółów dotyczących porwania brytyjskiej modelki przez Polaka. Okazuje się, że na dzień przed uwolnieniem kobieta wybrała się z porywaczem na zakupy, a w dzień odwiezienia jej do konsulatu zjedli razem śniadanie w kawiarni. Włoskie media piszą, że policja nabiera podejrzeń w tej sprawie.

Do porwania miało dojść 11 lipca, kiedy brytyjska modelka Chloe Ayling dotarła do studia w Mediolanie, gdzie była umówiona na sesję zdjęciową. Na miejscu dziewczyna miała zostać jednak odurzona za pomocą zastrzyku z ketaminy, silnego środka stosowanego do znieczulenia przedoperacyjnego.

Następnie modelkę przetransportowano w torbie na wieś niedaleko Turynu. Tam była przetrzymywana w wiejskim domku przez sześć dni.

Groził, że zrobi z niej niewolnicę seksualną

Polak, Łukasz H., miał być odpowiedzialny za zwabienie Ayling do Włoch pod pretekstem udziału w sesji zdjęciowej, następnie odurzenie jej i porwanie. Próbował też wyłudzić od agenta 20-letniej Brytyjki okup w wysokości 300 tysięcy funtów. Zagroził, że jeśli nie zapłaci, to kobieta zostanie sprzedana jako niewolnica seksualna do któregoś z państw na Bliskim Wschodzie.

Brytyjski dziennik "Telegraph" pisze, że napastnik to 30-latek pochodzący ze Szczecina, ale na stałe mieszkający w Oldbury w Wielkiej Brytanii.

Policja określa Polaka mianem "mitomana" i "patologicznego kłamcy". W czasie przesłuchania zeznał, że należy do gangu. Twierdził również, że porwał kobietę, bo cierpi na białaczkę i potrzebuje pieniędzy na leczenie. Jednocześnie nie potrafił przedstawić żadnych dowodów swojej rzekomej choroby.

Łukasz H. przyznał się do uprowadzenia modelki | Polizia di Stato

Zakupy z porywaczem i wspólne śniadanie

"Telegraph" podkreśla, że Włosi kazali zostać Ayling na miejscu przez ponad trzy tygodnie od uwolnienia, bo pojawiło się wiele nieścisłości. - Włoska policja zabrała paszport Chloe i nie pozwalała jej na powrót do Wielkiej Brytanii, dopóki nie złoży zeznań - wyjaśniał Phil Green z Supermodels Agency w rozmowie z dziennikiem "Telegraph".

Przede wszystkim okazało się, że modelka znała Polaka wcześniej. Jak pisze "Daily Mail", miała poznać go w czasie podróży biznesowej do Paryża w kwietniu 2017 roku.

Z kolei dwa dni po porwaniu napastnik miał napisać maila do redakcji brytyjskiego tabloidu "Daily Mail" o tytule "Brytyjska modelka porwana przez rosyjską mafię", oferując sprzedaż zdjęć skrępowanej kobiety. Już po zatrzymaniu powiedział policji, że użył sformułowania "rosyjska mafia", żeby "przyciągnąć uwagę" tabloidu.

"Daily Mail" pisze, powołując się na swoje źródła, że Włosi mają pewne wątpliwości co do zeznań Brytyjki. Kobieta powiedziała policji, że napastników było czterech lub pięciu. Policja zatrzymała tylko Łukasza H. i jego brata.

Wątpliwości pojawiły się także po tym, jak modelka zeznała, że zastrzyk z ketaminy podano jej w prawe ramię. Policjanci zastanawiają się, jak to możliwe, skoro miała na sobie grubą skórzaną kurtkę z długim rękawem.

Chloe Ayling | instagram - Chloe Ayling

Z transkrypcji przesłuchania - do którego dotarł włoski dziennik "La Repubblica" - wynika także, że Ayling na dzień przed uwolnieniem pojechała ze swoim porywaczem na zakupy. Rozpoznał ich właściciel sklepu obuwniczego w Viu. Dociskana przez detektywów, miała zacząć płakać i w końcu przyznać się, że była z Łukaszem H. na zakupach. Twierdziła, że w czasie porwania straciła buty i potrzebowała nowych.Czy to nie dziwne, że pojechałaś po buty ze swoim porywaczem? - miał pytać detektyw. Kobieta wyznała, że zgodziła się na zakupy, bo Polak obiecał ją wypuścić. Miał pożałować porwania po tym, jak dowiedział się, że 20-latka ma dziecko.

On robił niedwuznaczne propozycje, ale zawsze je odrzucałam, obiecując mu bardziej intymny związek w przyszłości. Sprawiłam, że uwierzył, że możemy być razem, kiedy to wszystko się skończy Chloe Ayling

Policja pytała także Brytyjkę, czy uprawiała seks z porywaczem, bo na jej łóżku znaleziono ślady spermy. Kategorycznie zaprzeczyła, ale powiedziała, że Polak masturbował się, kiedy oglądał ją biorącą prysznic.

"On robił niedwuznaczne propozycje, ale zawsze je odrzucałam, obiecując mu bardziej intymny związek w przyszłości. Sprawiłam, że uwierzył, że możemy być razem, kiedy to wszystko się skończy" - miała zeznać.

Porywacze przywieźli Chloe Ayling do opuszczonego domu niedaleko Turynu | Polizia di Stato

Osobiście odwiózł ją do konsulatu i dał się aresztować

Włoska policja zastanawia się także, dlaczego Polak zdecydował się zwrócić jej wolność, osobiście zawożąc ją 17 lipca do brytyjskiego konsulatu w Mediolanie. Wówczas mężczyzna został aresztowany.

Brytyjka powiedziała, że napastnik miał porzucić ją w odległości około 15 minut spacerem od budynku konsulatu, ale zmienił zdanie. Do konsulatu przyjechali za wcześnie, kiedy był jeszcze zamknięty, więc poszli do pobliskiej kawiarni na śniadanie.

Urzędnikom w konsulacie kobieta powiedziała, że została porwana przez pomyłkę przez gang Black Death. Pomyłka miała polegać na tym, że Brytyjka ma dziecko, a gang rzekomo nie porywa matek.

Policja znalazła nawet ulotkę tej organizacji w rzeczach Polaka. Początkowo porywacza wiązano więc z Black Death, ale - jak pisze "La Repubblica" - najprawdopodobniej nie ma on żadnego związku z tymi konkretnymi gangsterami ani z inną tajemniczą grupą. Policja miała wysnuć takie wnioski po zbadaniu komputera Polaka.

Ayling została przywiązana do komody, musiała spać na podłodze | Polizia di Stato

Gangsterzy z Black Death

Gang Black Death w 2016 roku próbował sprzedać w tak zwanym darknecie (ukryta część internetu) dwie nastolatki. Od tego czasu działalności grupy przyglądał się Europol.

Organizacja w sieci zamieściła aukcję z ceną wywoławczą 750 tysięcy dolarów, na której wystawiono 15-letnią dziewczynkę o imieniu Laura. Drugą z dziewczynek, Gemmę, próbowano zlicytować, zaczynając od 120 tysięcy dolarów.

W opisie aukcji podano wiek dziewczynek, kolor włosów i ich wymiary."Telegraph" pisze, że służby nie komentują, czy były to prawdziwe aukcje, ale wątek ten został dołączony do śledztwa w sprawie uprowadzenia Ayling. Taką informację podał dziennik "Telegraph", zanim "La Repubblica" poinformowała o wątpliwościach włoskiej policji.

Autor: pk//now/jb / Źródło: La Repubblica, Daily Mail, Telegraph

Źródło zdjęcia głównego: Instagram.com/chloeayling