Stany Zjednoczone są poważnie zaniepokojone w związku z pogłębiającymi się rozruchami na tle politycznym i wzrostem przemocy w Hongkongu – powiedział w poniedziałek sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Zaapelował do władz regionu o odpowiedź na obawy społeczne oraz do Chin o dochowanie obietnicy utrzymania niezależności regionu autonomicznego.
Sekretarz stanu USA Mike Pompeo wskazał, że Stany Zjednoczone są "poważnie zaniepokojone w związku z pogłębiającym się rozruchami politycznymi i wzrostem przemocy w Hongongu". Powiedział reporterom, że chińska partia komunistyczna musi dochować obietnic złożonych obywatelom Hongkongu i dodał, że władze regionu ponoszą zasadniczą odpowiedzialność za zaprowadzenie pokoju w Hongkongu.
- Rozruchy i przemoc nie mogą być rozwiązywane tylko przez działania dotyczące egzekwowanie prawa. Rząd musi podjąć kroki, by odpowiedzieć na obawy społeczne – powiedział Mike Pompeo. Sekretarz stanu zaapelował o przeprowadzenie niezależnego śledztwa w sprawie incydentów związanych z protestami.
Demonstracje w Hongkongu
Uczestnicy trwających od czerwca masowych protestów w Honkgongu domagają się między innymi demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, której zarzucają używanie nadmiernej siły. Władze Hongkongu, popierane przez rząd centralny ChRL w Pekinie, wykluczyły jednak ustępstwa.
Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam odwiedziła w szpitalu policjanta, który w niedzielę w czasie starć w pobliżu PolyU został postrzelony strzałą w łydkę. Lam, która nie pojawiała się publicznie od początku starć na tej uczelni, pochwaliła rannego funkcjonariusza za odwagę i zaapelowała do demonstrantów, by oddali się w ręce policji.
W ciągu ostatnich miesięcy Lam odwiedziła w szpitalach kilku policjantów, którzy odnieśli obrażenia w starciach, ale ani razu nie złożyła wizyty u rannych demonstrantów, dziennikarzy lub innych poszkodowanych.
Na najbliższą niedzielę zaplanowano w Hongkongu wybory do rad dzielnic. Sekretarz lokalnego rządu ds. konstytucyjnych i dotyczących Chin kontynentalnych Patrick Nip ocenił jednak, że eskalacja protestów w weekend "w oczywisty sposób zmniejszyła szansę", że wybory odbędą się zgodnie z planem. Zapewnił jednak, że rząd nie odwoła wyborów, jeśli nie będzie to "absolutnie konieczne".
Autor: asty/adso / Źródło: PAP, Reuters