Rwanda wyryła się w globalnej pamięci jako miejsce ludobójstwa i współczesnej traumy. W masakrze, do której doszło w tym kraju, w ciągu 100 dni zginęło milion osób. W poniedziałek w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN obchodzono 29 rocznicę tych wydarzeń. - W Rwandzie mordercy i mordowani byli przyjaciółmi, a nawet z tych samych rodzin – zwrócił uwagę w programie "Dzień na świecie" w TVN24 BiS ambasador Rwandy w Polsce prof. Anastase Shyaka.
Ludobójstwo w Rwandzie to olbrzymia skaza na sumieniu całego świata. W ciągu 100 dni od kwietnia do lipca 1994 roku bojówki plemienia Hutu bestialsko wymordowały nawet milion mężczyzn, kobiet i dzieci z plemienia Tutsi. Narzędziem zbrodni były głównie maczety.
Zachód wiedział o planowanej eksterminacji – wszystko działo się na oczach żołnierzy sił pokojowych ONZ. – W Rwandzie mordercy i mordowani byli przyjaciółmi, a nawet byli z tych samych rodzin – zwrócił uwagę w programie "Dzień na świecie" w TVN24 BiS ambasador Rwandy w Polsce prof. Anastase Shyaka. – Mieszkali razem i nieraz ludobójstwa zdarzały się w tej samej rodzinie – dodał.
Prof. Shyaka: u podstaw leżało okrucieństwo
W Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary rzezi sprzed 29 lat. Ludobójstwo w Rwandzie, obok Srebrenicy i masakry w Kambodży, uchodzi za największą zbrodnię w powojennej historii świata.
- U podstaw leżało okrucieństwo, które było kultywowane przez kilkadziesiąt lat, zaczynając od czasów kolonialnych. Rwandyjczycy, którzy tak naprawdę stanowią jedno z najbardziej jednolitych społeczeństw, zostali podzieleni na trzy grupy. Przez nienawiść do Tutsi doszło do ludobójstwa w 1994 roku – wyjaśniał Shyaka.
Tutsi i Hutu przez wieki mieszkali obok siebie. Hutu przez pokolenia traktowani jako poddani, doszli do władzy i rozpoczęli odwet – przemoc na pełną skalę rozpoczęła się po katastrofie samolotu z prezydentem Rwandy na pokładzie. Tutsi stali się kozłem ofiarnym.
Rwanda zrywa z tragiczną przeszłością
Położona w środkowo-wschodniej Afryce licząca 13 mln mieszkańców Rwanda dziś uchodzi za jedno z najprężniej rozwijających się państw kontynentu. Wyżynny kraj zwany Tybetem Afryki zaczyna stawiać na turystykę, by nie być kojarzonym tylko z przerażającą zbrodnią sprzed lat.
- Patrząc na to, co się działo 1994 roku, to trudno było sobie wyobrazić, że kraj może się rozbudowywać – przyznał Shyaka. - Dzisiaj spacerując po ulicach Rwandy nie widać tragicznej historii. Widać kraj szybko rozwijający się w Afryce. Jest jednym z najbardziej bezpiecznych na świecie – stwierdził.
- Chcemy brać udział w rozwoju świata i kreowaniu inicjatyw społeczno-politycznych w naszym regionie. Widać kraj, w którym jest dużo nadziei i siły. Mimo wszystko kraj daje inny obraz i inne oblicze – dodał.
Cała rozmowa z ambasadorem Rwandy w Polsce:
Źródło: TVN24, TVN24 BiS