Rosjanie znów drżą, że ich kraj ponownie będzie miał poważne problemy ekonomiczne. Po serii zapowiedzi rządu, że wyniki gospodarki będą gorsze niż zapowiadano, głos musiał zabrać sam Dmitrij Miedwiediew. Premier uspokaja, że nie ma jeszcze potrzeby robienia "wojennych zapasów".
Miedwiediew udzielił specjalnego wywiadu na temat sytuacji gospodarki kraju w gazecie "Komsomolskaja Prawda", który ma zostać opublikowany we wtorek, ale już w poniedziałek służba prasowa premiera przekazała jego słowa narodowi.
- Jestem pewien, że zdołamy uniknąć takiego kryzysu, jaki miał miejsce w latach 2008-2009. Nie ma potrzeby gromadzić konserw z mięsem, mydła, zapałek i soli - powiedział Miedwiediew. Gromadzenie tych podstawowych artykułów weszło części Rosjan w nawyk, wobec niestabilności ich kraju.
Rosyjska gospodarka bardzo boleśnie odczuła pierwszą falę kryzysu w 2008 roku. Dochód narodowy brutto skurczył się wówczas o dziesięć procent. Doszło do fali zamknięć fabryk i sytuację musiał ratować rząd wielkimi dotacjami. Od tego czasu rosyjska gospodarka wróciła na ścieżkę wzrostu, ale powolną.
W kwietniu Ministerstwo Finansów musiało obciąć swoje przewidywania co do rozwoju PKB w 2013 roku z 3,6 procenta do 2,4 procenta. Władimir Putin na spotkaniu z Miedwiediewem kazał natomiast rządowi przygotować się na kolejną falę recesji. - Jest tak samo jak w 2008 roku. Na szczęście rosyjska gospodarka wykazuje teraz potencjał do wzrostu - mówił prezydent.
Autor: mk//gak/zp/k / Źródło: Ria Novosti
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | A.Savin