Z miasta Tapachula w Meksyku wyruszyła w niedzielę rano do USA karawana migrantów. Grupa liczy około 400 osób i składa się głównie z osób z Ameryki Środkowej. W ubiegłym tygodniu służby porządkowe Meksyku brutalnie rozpędziły inne grupy migrantów.
W grupie maszerującej w stronę granicy z USA jest wiele dzieci. Migranci zignorowali wezwania sił bezpieczeństwa do rozejścia się. Prócz najliczniejszych uciekinierów z Hondurasu, w karawanie są też Kubańczycy, Wenezuelczycy i Haitańczycy.
Brutalność służb. Prezydent Meksyku: prawa człowieka nie zostały złamane
W ubiegłym tygodniu agencja Associated Press udostępniła nagrania wideo, dokumentujące brutalną przemoc, jakiej dopuścili się agenci służb imigracyjnych i żołnierze Gwardii Narodowej Meksyku, by rozproszyć grupy migrantów.
Prezydent Andres Manuel Lopez Obrador powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, że "prawa człowieka nie zostały złamane" w odniesieniu do migrantów.
Rząd Meksyku ogłosił ponadto, że zamierza zatrzymać wszystkich migrantów na południu kraju. Minister obrony Luis Cresencio Sandoval powiedział, że głównym zadaniem sił zbrojnych i Gwardii Narodowej jest "powstrzymanie wszelkiej migracji (...) i zabezpieczenie północnej i południowej granicy przy pomocy wojska".
Migranci z Hondurasu
Powody ucieczki z Hondurasu są te same od lat: bieda, bezrobocie, zły stan służby zdrowia i edukacji oraz przemoc ze strony ulicznych gangów, która czyni z Hondurasu jeden z najniebezpieczniejszych krajów na świecie.
Przez kilka lat trasę, prowadzącą przez Gwatemalę i Meksyk aż do granicy z USA, pokonywały tysiące migrantów z Ameryki Łacińskiej. Jednak po karawanach z 2018 i 2019 roku Meksyk w porozumieniu z USA wysłał na swoją granice duże kontyngenty żołnierzy, by wstrzymać napływ migrantów.
Źródło: PAP