Malezyjskie służby rozpoczęły w niedzielę akcję ratunkową w pobliżu wyspy Langkawi na Morzu Andamańskim. To efekt zatonięcia łodzi, na której znajdowało się 25 Rohindżów próbujących przedostać się z Birmy do Malezji. Do brzegu dotarła tylko jedna osoba z tej grupy.
W ocenie Abdullaha Mohda Zawawiego, dyrektora regionalnej malezyjskiej agencji ds. przestrzegania przepisów prawa morskiego na skuteczny ratunek może być już za późno, bo łódź zatonęła w sobotę wieczorem w pobliżu zachodniego wybrzeża wyspy stanowiącej ulubione miejsce wakacyjnego odpoczynku Malezyjczyków.
Rozbitek przesłuchiwany
Zawawi powiedział dziennikarzom, że w niedzielę rano w rejon katastrofy wysłano dwie łodzie i samolot, które przeszukują obszar obejmujący ponad 100 mil kwadratowych.
- Przekazaliśmy informację innym agencjom ratowniczym i lokalnym społecznościom rybackim. Jesteśmy też w kontakcie z władzami Tajlandii, która graniczy z archipelagiem Langkawi - podkreślił.
Rozbitek, który dotarł do brzegu, jest przesłuchiwany przez policję i znajduje się w izbie zatrzymań - pisze Reuters. Funkcjonariusze nie ujawniali jego zeznań - nie wiadomo, co stało się z łodzią.
Rohindżowie, którzy są muzułmanami, starają się opuścić buddyjską w większości Birmę, w której w 2017 r. doszło do masakry ich krewnych, i przedostać do Malezji.
Chociaż przedstawiciele Rohindżów (około 1,2 mln) przebywają w Birmie od pokoleń, to nie mają obywatelstwa i przez buddystów są uważani za obcych. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji; są też pozbawieni swobody poruszania się.
Przyspieszenie relokacji
W ciągu ostatniego miesiąca do Langkawi przybyło 269 Rohindżów. Większość to rozbitkowie z większego statku rybackiego, który zatonął. Rozbitkowie dotarli do brzegu na pontonach i tratwach.
Malezja nie przyznaje statusu uchodźcy i rozważa odsyłanie Rohindżów z powrotem. Premier Muhyiddin Yassin powiedział w zeszłym miesiącu, że kraj nie może już przyjąć więcej przedstawicieli tej ludności, zważywszy na borykającą się z trudnościami gospodarkę po epidemii COVID-19.
Yassin zaapelował do ONZ o przyspieszenie ich relokacji i wezwał sąsiednie kraje do skuteczniejszej walki z przemytem ludzi. Jak zaznaczył, uchodźcom grożą nadużycia, popadnięcie w niewolnictwo i zwerbowanie przez organizacje zbrojne.
Według ONZ w Malezji przebywa obecnie ponad 100 tys. Rohindżów. Kraj jest jednym z preferowanych kierunków migracji tej w większości muzułmańskiej ludności.
Rohindżowie uciekają przed prześladowaniami z graniczącego z Bangladeszem birmańskiego stanu Rakhine (Arakan). Kilkaset tysięcy członków tej mniejszości trafiło do obozu Kutupalong w Bangladeszu, skąd często uciekają do sąsiednich krajów. Autorzy raportu ONZ z 2017 roku ustalili, że birmańskie wojsko dopuściło się masowych mordów i gwałtów na Rohindżach. Wezwali też do postawienia zarzutów głównodowodzącemu armii generałowi Soe Winowi i pięciu innym wysokim rangą dowódcom.
Krytykują rząd za migracje
Trwający od lat kryzys humanitarny rodzi napięcia wśród państw Azji Południowo-Wschodniej. Władze Indonezji i Malezji - krajów, w których dominują muzułmanie - krytykują rząd w większości buddyjskiej Birmy za doprowadzenie do masowych migracji. Tylko w czerwcu do tych krajów trafiło kilkuset kolejnych uchodźców Rohindża.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock