Badania toksykologiczne ampułek, jakie znaleziono w plecaku przyrodniego brata przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Nama wskazują, że miał przy sobie substancje mogące uratować mu życie - donoszą malezyjskie media, relacjonując trwający przed malezyjskim sądem proces jego zabójczyń.
Kim Dzong Nam zmarł 13 lutego krótko po tym, jak na lotnisku w Kuala Lumpur dwie kobiety zaatakowały go gazem bojowym VX.
W plecaku mężczyzna miał mieć 12 buteleczek z atropiną, substancją, która blokuje działania gazów bojowych i zatruć, jak VX - donoszą lokalne media, powołując się na analizę badań toksykologicznych.
W czwartek przed Sądem Najwyższym odbyła się rozprawa 25-letniej Indonezyjki Siti Aisyah i 28-letniej Wietnamki Doan Thi Huong, oskarżonych o zabicie Kim Dzong Nama. W charakterze świadka zeznawała doktor K. Sharmilah. To jej do badań przekazano flakony znalezione w plecaku Kim Dzong Nama.
- Otrzymałam je wszystkie razem z siedmioma innymi przedmiotami od policji (...) 10 marca w celu przebadania toksykologicznego - zeznała.
Lekarka zaprzeczyła, by etykiety były w języku koreańskim, jak sugerowała wcześniej obrona.
Zgodziła się z prawnikiem kobiet, że zatrucie pestycydami może doprowadzić do śmierci i mieć podobne objawy jak zatrucie gazem VX.
Oskarżone twierdzą, że są niewinne
Oskarżone nie poczuwają się do winy. Twierdzą, że zmanipulowano je i na lotnisku zaangażowano do udziału w telewizyjnym programie z żartami. W Malezji grozi im kara śmierci.
Na nagraniach z monitoringu widać - jak pisze BBC - że do Kima zbliżyły się dwie kobiety i rozpyliły mu coś na twarz.
Pjongjang zaprzecza, by to on zlecił zabójstwo Kim Dzong Nama. Prokuratorzy jednak twierdzą, że w atak zaangażowanych było jeszcze czterech obywateli Korei Północnej, którzy nie zostali schwytani.
Bratobójczy wyrok?
Południowokoreańskie i amerykańskie władze są przekonane, że zabójstwa dokonały dwie agentki wywiadu Korei Północnej. Wywiad Korei Południowej poinformował deputowanych południowokoreańskich, że rozkaz zabicia swego przyrodniego brata wydał Kim Dzong Un, a taką próbę podjęto już w 2012 roku.
Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci swego ojca Kim Dzong Ila w 2011 roku oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami - nuklearnym i rakietowym.
Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem.
Autor: pk/adso / Źródło: The Star
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YONHAP