Los rządu Yvesa Leterme'a wciąż niepewny. Co prawda król Albert II nie przyjął dymisji belgijskiego premiera, jednak zażądał konsultacji przed podjęciem finalnej decyzji. Belgia po raz kolejny ugrzęzła w politycznym kryzysie.
- Król zawiesił podjęcie decyzji i natychmiast rozpoczyna konsultacje - czytamy w oświadczeniu pałacu.
Premier Yves Leterme oddał się do dyspozycji króla na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu, zwołanym ubiegłej nocy. To wynik afery Fortis Banku.
- Premier zaproponował to [rezygnację - red.]. Żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte - powiedział agencji Reuters w rozmowie telefonicznej rzecznik rządu Peter Poulussen.
Media przez cały dzień spekulowały o możliwych dymisjach. Na swoistej giełdzie nazwisk wymieniano jednak głównie ministra sprawiedliwości lub ministra finansów.
O co chodzi z "Fortisgate"
Rząd belgijski ugrzązł w niezwykle skomplikowanej bitwie prawnej z mniejszościowymi udziałowcami grupy Fortis. Całą aferę belgijskie media już ochrzciły "Fortisgate". A zarzuty wysunięte przez prezesa Sądu Kasacyjnego Ghislaina Londersa są poważne: premier miał przez swoich współpracowników starać się zapobiec wyrokowi sądu wstrzymującemu sprzedaż znacjonalizowanego przez rząd banku Fortis bankowi BNP Paribas, który zapadł 12 grudnia.
Wszystko w rękach króla
- Rzadko obserwuje się coś takie w jakimkolwiek kraju. Filary władzy demokratycznej wzajemnie się oskarżają, niemal jednocześnie - komentował wicepremier Laurette Onkelynx. - Ci, którzy zrobili źle, muszą wziąć za to odpowiedzialność.
Nie wiadomo, czy król Belgów Albert II przyjmie dymisję, która oznaczałaby pogłębienie kryzysu politycznego w Belgii. Leterme stanął na czele wielopartyjnego rządu ledwie w marcu, po wielomiesięcznym konflikcie między francuskojęzycznymi Walonami z południa i niderlandzkojęzycznymi Flamandami z północy kraju.
Źródło: PAP, Reutres, AP