Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague, tak jak NATO, oznajmił, że mimo oświadczenia Władimira Putina o wycofaniu wojsk znad granicy z Ukrainą, jego rząd takiego ruchu nie zauważył.
W środę po spotkaniu w Moskwie z rotacyjnym przewodniczącym OBWE, prezydentem Szwajcarii Didierem Burkhalterem Putin ogłosił wycofanie rosyjskich wojsk znad granicy z Ukrainą i wezwał prorosyjskich separatystów we wschodnich obwodach ukraińskich do odłożenia referendum niepodległościowego.
Putin oznajmił, że rosyjskie wojska znajdują się obecnie na poligonach, gdzie - jak to ujął - regularnie odbywają ćwiczenia. Dodał, że "można to łatwo sprawdzić za pomocą współczesnych środków rozpoznania".
Oświadczenie Putina sceptycznie przyjęły USA, NATO i Ukraina. Nie inaczej zareagował w czwartek szef brytyjskiej dyplomacji. - Nie zauważyliśmy żadnych dowodów na to, że rosyjskie siły są wycofywane z obszarów, na których stacjonowały w ostatnich tygodniach. Pozostają w dużej liczbie blisko granic Ukrainy - oświadczył William Hague na konferencji prasowej w gruzińskiej stolicy, Tbilisi.
Hague dodał jednak, że jeśli chodzi o drugą część oświadczenia Putina - apel o przełożenie "referendum" separatystów - to ma nadzieję, że antyrządowi buntownicy na wschodzie "wezmą pod uwagę" słowa z Kremla.
Brytyjczyk dodał też, że kolejne sankcje przeciwko Rosji ze strony Unii Europejskiej mogą być wprowadzone w każdej chwili, a zależy to od "kierunku rozwoju wydarzeń w nadchodzących dniach".