Jeden z liderów frakcji eurosceptycznych posłów w brytyjskiej Partii Konserwatywnej Jacob Rees-Mogg zapowiedział, że będzie głosował przeciwko wypracowanemu projektowi umowy w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Polityk wezwał jednocześnie innych torysów do tego, aby również wypowiedzieli się przeciwko przedstawionej propozycji. Według szacunków ekspertów w skupionej wokół niego grupie eurosceptyków w ramach Partii Konserwatywnej znajduje się nawet około 60-80 posłów.
Przy rozłamie w swoim ugrupowaniu premier Theresa May, która stoi na czele mniejszościowego rządu, musiałaby liczyć na głosy opozycji, w tym Partii Pracy i Liberalnych Demokratów, których przywódcy zapowiedzieli jednak, że będą głosować przeciwko rządowi.
W liście do innych posłów Izby Gmin Rees-Mogg tłumaczył, że na mocy proponowanej umowy "Wielka Brytania przekaże Unii Europejskiej 39 miliardów funtów za nic lub niewiele w zamian", a "szansa wypracowania porozumienia o wolnym handlu jest dzisiaj równie odległa jak zawsze".
Jak podkreślił, "piętnastostronicowa deklaracja polityczna nie jest ani wiążąca, ani jasna w swoich intencjach", a jeśli miałaby zrealizować cele zbliżone do tych, które rząd Theresy May zawarł w tak zwanej propozycji z Chequers, to "nie byłoby to ani realnie działające, ani szanujące wynik referendum".
- W obliczu braku umowy handlowej powinniśmy wydać te pieniądze na nasze własne priorytety, na przykład 39 miliardów funtów mogłoby opłacić pensje 26 tysięcy pielęgniarek przez 40 lat - wyliczał.
Wielka Brytania a unia celna
Poseł dodał także, że "proponowana umowa traktuje Irlandię Północną inaczej niż resztę Zjednoczonego Królestwa", co jak podkreślił "jest nieakceptowalne dla unionistów, szczególnie w Irlandii Północnej i Szkocji, gdzie Szkocka Partia Narodowa będzie próbować podobnej granicy wewnętrznej, aby osłabić unię".
Zaprezentowane porozumienie "zatrzymałoby nas również w unii celnej z UE i wymagałoby przestrzegania unijnych przepisów" - ostrzegł Rees-Mogg.
- To powstrzymałoby nas przed realizacją brytyjskiej polityki handlowej opartej na naszych priorytetach i specyfice gospodarki - zaznaczył, dodając, że "bez możliwości regulowania naszej gospodarki i tworzenia nowych porozumień handlowych stracimy możliwość realizacji szans, które przynosi nam brexit".
"Inni konserwatywni posłowie zrobią podobnie"
Zwolennik brexitu jednocześnie podkreślił, że "zgadzanie się na bycie związanym przepisami unii celnej UE, z naruszeniem programu wyborczego Partii Konserwatywnej z 2017 roku, bez jakiegokolwiek głosu lub wpływu (na proces prawodawstwa) jest głęboko niedemokratyczne".
- Z tych powodów nie mogę poprzeć proponowanego porozumienia w parlamencie i wierzę, że inni konserwatywni posłowie zrobią podobnie - zakończył.
Wcześniej brytyjska premier Theresa May powiedziała w środę wieczorem, że brytyjski rząd kolektywnie poparł przyjęcie proponowanego tekstu umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
"Porozumienie pozwala na odzyskanie kontroli"
- Kolektywna decyzja rządu jest taka, że rząd powinien zgodzić się na tę treść wersji roboczej umowy wyjścia i zarysu deklaracji politycznej. To decydujący krok, który pozwoli nam posunąć się naprzód i sfinalizować porozumienie w najbliższych dniach - ogłosiła.
Szefowa rządu zaznaczyła, że "głęboko wierzy", iż wypracowany tekst jest "najlepszym, co może być wynegocjowane". - Wybory przed nami były trudne, w szczególności w kwestii tzw. mechanizmu awaryjnego [ang. backstop - przyp. red.] dotyczącego Irlandii Północnej - przyznała.
- Wybór, jaki mieliśmy, to zawarcie tego porozumienia, które pozwala nam na odzyskanie kontroli i zbudowanie jaśniejszej przyszłości dla naszego kraju, lub powrót do punktu startowego, z większymi podziałami, niepewnością i porażką w zakresie zrealizowania woli wyrażonej w referendum - powiedziała May.
Wielka Brytania powinna opuścić Unią Europejską 29 marca 2019 roku.
Autor: asty//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/ANDY RAIN