Na trzy dni przed szczytem UE, który ma się zająć ewentualnym przedłużeniem mandatu szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, nie można wykluczyć niespodzianki i zastąpienia go innym politykiem - pisze belgijski dziennik "Le Soir".
Autor artykułu Jurek Kuczkiewicz, powołując się na swoje wysoko postawione źródła zbliżone do rozmów w tej sprawie, pisze, że przywódcy unijni są niechętni wymuszaniu przedłużenia mandatu obecnego szefa Rady Europejskiej w obliczu wyraźnego sprzeciwu wobec niego z Polski. "Le Soir" uważa, że działania rządu w Warszawie w tej sprawie postawiły liderów unijnych w kłopotliwej sytuacji. Belgijski dziennik, powołując się na swojego rozmówcę, podkreśla, że "sytuacja stworzona przez Warszawę tworzy bardzo kłopotliwy precedens", bo jeszcze nie zdarzyło się, by czołowe unijne stanowisko zostało objęte przez osobę, przeciwko której opowiada się jej własny rząd. Kuczkiewicz odnotowuje, że również po raz pierwszy rząd wystawia kontrkandydata.
"To jest prawdziwy problem odnoszący się do zasad. Wielu przywódców nie chce narzucać Tuska polskiemu rządowi" - twierdzi rozmówca "Le Soir", zdradzając nieformalne rozmowy na ten temat w gronie "28". Dziennik podkreśla jednak, że nieformalna kampania na rzecz Tuska też się toczy, popiera go Europejska Partia Ludowa, do której należy kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz szef KE Jean-Claude Juncker. Na niekorzyść polskiego rządu ma przemawiać też prowadzona przez Komisję Europejską procedura ochrony praworządności. Kuczkiewicz zaznacza, że zgłoszony przez polski rząd Jacek Saryusz-Wolski został wykluczony z PO i ma wyjaśnić sytuację w EPL.
Saryusz-Wolski bez szans
Zdaniem autora tekstu, Saryusz-Wolski nie ma szans na objęcie stanowiska zajmowanego teraz przez byłego lidera PO. "Jest bezsporne, że przewodniczący Rady Europejskiej musi być jednym z nich (obecnych lub byłych premierów bądź prezydentów). Tymczasem pan Saryusz-Wolski nie był nawet nigdy ministrem" - czytamy w artykule.
"Le Soir" uważa, że w przypadku, gdy stanowiska nie utrzyma Tusk, zostanie ono zajęte przez kogoś z innego kraju unijnego. "Nie można wykluczyć niespodzianki" - powiedziało źródło. W tym kontekście gazeta przypomina, że na krótko w mediach pojawiła się potencjalna kandydatura prezydenta Francji François Hollande'a, ale dyplomaci związani z Pałacem Elizejskim stanowczo jej zaprzeczali. Teraz jednak - pisze belgijski dziennik - Hollande "poważnie rozważa" opcję przenosin do Brukseli. Innym z potencjalnych kandydatów, jakiego wymienia gazeta, jest premier sprawującej obecnie prezydencję Malty Joseph Muscat. Jest on wprawdzie socjalistą, ale - zdaniem rozmówcy "Le Soir" - mogłoby go poprzeć kilku liderów państw zrzeszonych w centroprawicowej EPL. Gazeta zwraca też uwagę na możliwość wejścia do gry jakiegoś liberała. Z tej grupy politycznej wywodzi się obecnie siedmiu członków Rady Europejskiej, w tym premierzy Luksemburga, Belgii i Holandii. "Le Soir" pisze, że liberałowie mogliby wystawić jednego z byłych premierów. W tym kontekście wskazuje na byłego szefa rządu Estonii Andrusa Ansipa, który obecnie jest wiceprzewodniczącym KE ds. jednolitego rynku cyfrowego. Kadencja obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej kończy się z końcem maja, więc co do zasady liderzy unijni powinni podjąć decyzję o jego przyszłości na czwartkowo-piątkowym szczycie w Brukseli.
Autor: mtom/jb / Źródło: PAP