Ławrow znalazł winnego protestów w Macedonii: zagraniczna inspiracja przeciwko Rosji


Pogłębiający się od paru miesięcy kryzys wewnętrzny w Macedonii jest "reżyserowany z zewnątrz z powodu prorosyjskiej postawy Skopje" – twierdzi szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Moskwa ma być "bardzo zaniepokojona" sytuacją. Władze UE starają się tymczasem doprowadzić do rozładowania napięć w Macedonii.

Ławrow w swej środowej wypowiedzi dla rosyjskich mediów powiedział, że Moskwa uważnie przygląda się sytuacji w Macedonii. Według niego, gwałtowne wydarzenia w tym kraju są inspirowane z zagranicy, ponieważ Skopje nie chce się przyłączyć do sankcji przeciwko Rosji. Premier Gruewski – twierdzi Ławrow – popierał projekt gazociągu South Stream i jest gotów do współpracy w innych projektach związanych z przesyłaniem rosyjskiego gazu do Europy.

Rosyjska wizja

Ławrow wystąpił z taką interpretacją demonstracji opozycji pod siedzibą macedońskiego rządu mimo, iż władze Unii Europejskiej próbują dopomóc w rozwiązaniu kryzysu. Wypowiedział się on nazajutrz po tym, jak z inicjatywy UE odbyło się w Strasbourgu spotkanie premiera Macedonii Nikoli Gruewskiego z jego przeciwnikiem politycznym, liderem lewicowej opozycji, Zoranem Zaewem. We wspólnym komunikacie zadeklarowali oni wolę znalezienia rozwiązania kryzysu, który nasilił się m.in. wskutek oskarżeń opozycji, według której rząd "eksploatuje politycznie" krwawe wydarzenia sprzed kilkunastu dni w Kumanowie przy granicy z Kosowem. W ciągu dwóch dni podczas walk policji macedońskiej ze zbrojnym "komandem" Albańczyków w mundurach, rozwiązanej kosowskiej partyzantki UCK, zginęło ośmiu macedońskich policjantów i 18 członków tego oddziału.

Niezależnie od wydarzeń w Macedonii, Kreml często oskarża Zachód o reżyserowanie wydarzeń prowadzących do protestów i pokojowych przewrotów. Wszystkie "kolorowe rewolucje" mają być dziełem zachodniej propagandy i manipulacji. Ostatnim przykładem ma być rewolta na Ukrainie.

Wewnętrzne niepokoje

Tymczasem Macedonia, liczący 2,1 miliona ludności kraj, w którym etniczni Albańczycy stanowią 25 proc., przechodzi jeden z najpoważniejszych kryzysów w krótkiej historii swej niepodległości, rozpoczętej uniezależnieniem się od Jugosławii w 1991 roku. Możliwe jest bowiem m.in. rozniecenie na nowo konfliktu etnicznego, który przez wiele lat trawił kraj.

Pod siedzibą rządu lewicowa opozycja zgromadziła w niedzielę, 10 maja, 20 tys. demonstrantów, którzy domagali się ustąpienia rządu m.in. wobec oskarżeń o nielegalne podsłuchy telefoniczne, którymi policja objęła 20 tys. ludzi osób, sfałszowanie wyborów z 2014 roku i polityczne „eksploatowanie” krwawych wydarzeń w Kumanowie. Na wezwanie Gruewskiego przyszło, nazajutrz, na wiec poparcia dla premiera 30 tys. jego zwolenników. Od tego czasu przeciwnicy i zwolennicy premiera obozują niedaleko jego siedziby w miasteczkach namiotowych. Według najnowszych sondaży, Gruewski, ekonomista z wykształcenia, pozostaje jednak wciąż najpopularniejszym politykiem kraju, o którym wiadomo, że odmówił zamieszkania w rezydencji i można go spotkać na schodach kamienicy, w której mieszka.

Trudny kurs europejski Skopije

Gruewski pozostający od 2006 roku na stanowisku premiera, w pierwszych latach sprawowania władzy koncentrował się na reformach gospodarczych sugerowanych przez Brukselę. Jednak na drodze Macedonii do Unii Europejskiej stanęła Grecja. Powołując się na względy historyczne Ateny zakwestionowały prawo Macedonii do posługiwania się tą nazwą. Zamanifestowanie prawa Macedonii do jej nazwy jako nowego niepodległego państwa bałkańskiego jest prawdopodobnie głównym motywem propagowania przez jej premiera projektu wystawienia w stolicy kraju, Skopje, niezwykle okazałego pomnika Aleksandra Wielkiego Macedońskiego. Ma on kosztować kilkadziesiąt milionów euro. Dla lewicowej opozycji projekt pomnika stał się kolejnym argumentem przeciwko premierowi, który „lansuje faraońskie pomysły”, w biednym kraju, w którym panuje 28-procentowe bezrobocie. Sympatycy premiera przypominają, że podniósł on emerytury urzędników państwowych o 60. proc i uposażenia 130 tys. pracowników administracji państwowej o 50 proc., usprawnił system podatkowy i przyspieszył prywatyzację. Przeciwnicy odpowiadają, iż przeciętna płaca w kraju wynosi zaledwie równowartość 350 euro.

Autor: mk\mtom / Źródło: PAP