Ulica pogrążona w kłębach gęstego dymu i kurz unoszący się z gruzów, w tle krzyki ludzi przebijające się przez ogłuszający dźwięk syreny alarmowej - to obraz chaosu, jaki ogarnął centrum Hawany chwilę po tragicznej eksplozji w miejscowym hotelu. Media społecznościowe obiegły nagrania z miejsca zdarzenia.
Co najmniej 22 osoby zginęły, a ponad 70 zostało rannych w wyniku eksplozji, która zniszczyła w piątek pięciogwiazdkowy hotel Saratoga w Hawanie. Przyczyną wybuchu był najprawdopodobniej ulatniający się gaz.
Według komunikatu miejscowych służb wśród ofiar śmiertelnych jest kobieta w ciąży i dziecko. Hotel przechodził renowację i miał był za pięć dni otwarty na inaugurację sezonu turystycznego po pandemii COVID-19. Wybuch był tak silny, że zniszczył prawie całkowicie zabytkowy dziewiętnastowieczny budynek, którego frontowa ściana legła w gruzach. Zniszczonych zostało wiele zaparkowanych w pobliżu samochodów. Policja otoczyła kordonem sąsiednie budynki i ewakuowała położoną w pobliżu szkołę. Jak podaje agencja Reutera, jeden z uczniów zginął, a 15 zostało rannych.
Media społecznościowe obiegły nagrania z momentu wybuchu. Na zdjęciach widać ulicę, pogrążoną w kłębach gęstego dymu, wymieszanego z kurzem, unoszącym się z gruzów. W tle słychać syreny alarmowe i krzyki ludzi. Agencja Reutera opisuje zdjęcie, na którym widać ciało przykryte białym materiałem.
Dziennikarze CNN, którzy udali się na miejsce tragedii widzieli zakrwawioną kobietę, wynoszoną z ruin budynku. Jak relacjonują, strażacy gołymi rękami przekopywali góry gruzu w poszukiwaniu ocalałych. CNN donosi, że metalowe fragmenty balkonów i cegieł porozrzucane były w odległości nawet 100 metrów od hotelu.
Trwa akcja ratunkowa
Na miejscu pracują ekipy ratunkowe przeszukujące zwały gruzów. Władze uprzedzają, że liczba ofiar może się zwiększyć. Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel, który udał się na miejsce eksplozji, powiedział, że w hotelu nie doszło do wybuchu bomby, nie był to też atak terrorystyczny, a przyczyną wybuchu "był tragiczny wypadek".
Państwowa telewizja poinformowała, że w hotelu znajdował się jedynie jego personel. Według telewizji mógł wybuchnąć płynny gaz w butlach dowieziony ciężarówką, ale nie wiadomo, co spowodowało jego zapalenie.
W hotelu mieszkało wielu celebrytów, między innymi Madonna, Beyonce i Mick Jagger, którzy odwiedzali Kubę w okresie odwilży w stosunkach między Hawaną i Waszyngtonem za prezydentury Baracka Obamy.
Źródło: PAP, Reuters, CNN