Ukraińskie uderzenia na obiekty wojskowe na anektowanym Krymie upokorzyły Flotę Czarnomorską i wywarły silny efekt psychologiczny na rosyjskich żołnierzach, zwłaszcza że nastąpiły na oczach tysięcy turystów z Rosji - oceniła stacja BBC. Podobną opinię wyraził amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW), który napisał w najnowszej analizie, że ataki na półwyspie i w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy wywołały "szerszą panikę wśród Rosjan".
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) przytacza doniesienia z 18 sierpnia o rzekomych kolejnych atakach Ukraińców na rosyjskie bazy lotnictwa Belbek na anektowanym Krymie i Stary Oskol w pobliżu Biełgorodu w Rosji, oceniając że są najprawdopodobniej przesadzone i nieprecyzyjne. Nie ma dowodów, że siły ukraińskie przeprowadziły takie uderzenia, a jednak te przesadzone informacje rozpowszechniały na szeroką skalę źródła rosyjskie, co wskazuje na "szerszą panikę wśród Rosjan", wywołaną wcześniejszymi atakami, przypisywanymi Ukraińcom - napisano w raporcie think tanku.
Rosyjskie władze w widoczny sposób zacieśniają środki bezpieczeństwa na Krymie, co świadczy o rosnącym zaniepokojeniu ukraińskimi uderzeniami na obszarach, które uznawano wcześniej za bezpieczne - zwracają uwagę eksperci. W Sewastopolu Rosjanie stworzyli punkty kontrolne, by przeszukiwać ukraińskie samochody, w obawie przed sabotażem.
BBC: Flota Czarnomorska została upokorzona
Jak podało BBC, według zachodnich urzędników eksplozje na rosyjskim lotnisku wojskowym Saki na Krymie 9 sierpnia pozbawiły Flotę Czarnomorską ponad połowy jej samolotów i zmusiły ją do przyjęcia postawy defensywnej. To kolejne z serii upokorzeń tej floty w czasie trwającej wojny - po zatopieniu krążownika Moskwa i zmuszeniu Rosjan do wycofania się z Wyspy Węży na Morzu Czarnym.
Po ukraińskich uderzeniach na Krymie widziano rzesze rosyjskich turystów uciekających z półwyspu, który dotąd nie był objęty działaniami wojennymi. Na zdjęciach, do których dotarła BBC, widać kolejki samochodów na drogach wyjazdowych z Krymu trzy dni po ataku na lotnisko Saki.
Fakt, że eksplozje na Krymie, w miejscu uznawanym wcześniej za będące poza zasięgiem sił ukraińskich, nastąpiły na oczach tysięcy rosyjskich turystów, z których część od tamtej pory uciekła już z półwyspu z powrotem do Rosji, wywarł efekt psychologiczny w Moskwie - powiedzieli dziennikarzom zachodni urzędnicy, zastrzegając anonimowość.
Według tych źródeł rosyjska Flota Czarnomorska jest teraz czymś "niewiele większym od przybrzeżnej flotylli" i musi zachowywać czujność z powodu ukraińskich ataków - pisze BBC, oceniając, że szanse Rosji na desant na Odessę są teraz bardzo niskie.
Brytyjska stacja przypomina o doniesieniach z rosyjskich źródeł o dymisji dowódcy Floty Czarnomorskiej admirała Igora Osipowa i zastąpieniu go przez wiceadmirała Wiktora Sokołowa. Nowy dowódca miał zapowiedzieć wzmocnienie floty 12 nowymi okrętami oraz samolotami i pojazdami lądowymi przed końcem roku. Twierdził też, że flota "skutecznie wypełniała wszystkie zadania" w czasie inwazji na Ukrainę.
Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii oceniło jednak w tym tygodniu, że po doznanych stratach Flota Czarnomorska nie sprawuje efektywnej kontroli nad Morzem Czarnym, a jej ograniczona skuteczność "osłabia ogólną strategię inwazyjną Rosji, po części dlatego, że zagrożenie desantem na Odessę zostało już w dużej mierze zneutralizowane".
O atakach na cele wojskowe na Krymie mówił w piątek w "Faktach po Faktach" były dowódca jednostki specjalnej GROM generał Roman Polko. Rosjanie "specjalizowali się w atakach rakietowych z głębi operacyjnej, bo wiedzieli, że są bezkarni". - Teraz widzą, że bezkarności nie ma - oceniał gość TVN24.
Źródło: PAP