Holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV) opublikował we wtorek długo oczekiwany raport ws. lotu MH17. Eksperci ustalili, że samolot został zestrzelony przez wyprodukowaną w Rosji rakietę Buk wystrzeloną z terenów wschodniej Ukrainy. W lipcu 2014 r. kiedy doszło do zdarzenia, tereny te były pod kontrolą wspieranych przez Rosję separatystów.
Rząd Ukrainy obwinia o zestrzelenie Rosję, a Rosja - Ukrainę. Zdaniem Moskwy, nie da się ustalić czyj to był pocisk. Jeszcze wcześniej Rosjanie sugerowali, że boeinga zestrzelił ukraiński myśliwiec - co holenderscy eksperci wykluczyli.
"Wypadek przy pracy"
OVV nie wskazało, kto zestrzelił samolot, gdyż nie mieści się to w jego uprawnieniach. Także gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wstrzymał się z jednoznacznym stwierdzeniem kto to zrobił. Wyraził jednak zdanie, że "jest większa szansa na udowodnienie, że to Rosjanie".
- Moim zdaniem, to była próba zestrzelenia samolotu ukraińskiego - ocenił gen. Koziej. W czerwcu ubiegłego roku separatyści zestrzelili ukraiński wojskowy Ił-76, a w maju - helikopter ukraińskich sił zbrojnych, Mi-8.
- To jest moja intuicyjna ocena - że to był wypadek przy pracy. Brak zachowania ostrożności - powiedział generał, podkreślając że nie ma dowodów na swoje słowa.
W ocenie byłego szefa BBN, "trwa wojna informacyjna wokół tej zbrodni" i "to, że Rosjanie dezinformują opinię publiczną, widać gołym okiem".
- Nie sądzę, by Rosja była zainteresowana, by wykryć sprawców - mówił gen. Koziej. - Bez współpracy z Rosją nie uda się ustalić imiennie kto strzelał - dodał.
Generał uznał, że trudno będzie postawić przed sądem sprawców. Jak jednak ocenił, możliwe jest udowodnienie, bez konieczności współpracy z Rosją, że boeinga nie zestrzelili Ukraińcy.
MH17 a sprawa polska
Gen. Koziej został zapytany, czy w kontekście informacji przedstawionych przez holenderskich ekspertów są podstawy do tego, by wznowić badanie okoliczności katastrofy smoleńskiej.
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby taką międzynarodową komisję powołać, ale tego nie mogą wymagać politycy - odpowiedział. Uznał, że tylko eksperci wskazujący na "niewykorzystane informacje", mogliby o to wnioskować.
Według raportu końcowego Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przyczyną wypadku tupolewa było „zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg".
- Wierzymy lub nie wierzymy w wyniki naszej komisji, która przedstawiła wnioski. Ja nie mam żadnych podstaw, żeby nie wierzyć w wiedzę naszych fachowców - stwierdził były szef BBN. - Ale jeśli pojawiają się jakieś wątpliwości, to trzeba je sprawdzić - dodał.
Żal i pretensje
Generał Stanisław Koziej został również spytany o nie sprowadzenie wraku smoleńskiego do Polski. Wrak tupolewa wciąż jest w Rosji - oficjalnie dlatego, że rosyjskie śledztwo jeszcze się nie skończyło.
- Mam żal i pretensję do nas wszystkich - stwierdził, odpowiadając na pytanie. - To jednak były przeszkody polityczne - zaznaczył.
- Rosja widziała, jak my się w Polsce wewnętrznie o to kłócimy i że im dłużej będą utrzymywać taką sytuację, tym my się bardziej będziemy wyniszczać - ocenił były szef BBN. - Nasz spór to dla nich podarunek - dodał.
Autor: fil//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiŚ