Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Stany Zjednoczone utrzymują zakaz nałożony na większość przyjazdów ze strefy Schengen, Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Brazylii - poinformowała rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. Wcześniej, na dwa dni przed inauguracją Joe Bidena na 46. prezydenta USA, o zniesieniu zakazów zdecydował ówczesny prezydent Donald Trump.
- Biorąc pod uwagę pogarszającą się pandemię i rozprzestrzeniające się bardziej zakaźne warianty wirusa, to nie jest czas na znoszenie ograniczeń na międzynarodowe podróże - argumentowała w poniedziałek rzeczniczka prasowa Białego Domu Jen Psaki.
18 stycznia ówczesny prezydent USA Donald Trump poinformował, że od wtorku 26 stycznia zniesione będą restrykcje dotyczące wjazdu do Stanów Zjednoczonych, obejmujące większość podróżnych przybywających ze strefy Schengen, Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Brazylii. Otoczenie Bidena natychmiast po ogłoszeniu tego kroku przekazało, że nowa administracja odwróci tę decyzję i utrzyma restrykcje.
Nowe restrykcje dla przylatujących do USA
Władze USA ograniczenia na międzynarodowe podróże nałożyły w marcu ubiegłego roku. Zakazane jest wpuszczenie na terytorium Stanów Zjednoczonych większości osób bez amerykańskiego paszportu, które w ciągu 14 dni przed przylotem do USA przebywały w strefie Schengen, Wielkiej Brytanii, Irlandii i Brazylii. Departament Stanu USA przewiduje pewne wyjątki, związane z ochroną zdrowia czy bezpieczeństwem narodowym. Obejmują one także niektórych europejskich inwestorów, naukowców, studentów czy dziennikarzy.
Od wtorku wchodzą także nowe restrykcje. Wszyscy podróżni przybywający drogą powietrzną do Stanów Zjednoczonych zobowiązani będą od tego dnia do przedstawienia negatywnego testu na koronawirusa wykonanego w ciągu trzech dni przed przyjazdem.
Linie lotnicze miały nadzieję, że nowe wymogi dotyczące testów doprowadzą do zniesienia restrykcji, które ograniczyły ruch lotniczy z niektórych krajów europejskich nawet o 95 procent. W ostatnich dniach prezydentury Trumpa branża mocno naciskała w tej sprawie na wysokich rangą urzędników Białego Domu.
Źródło: PAP