W związku z odwołanym w tym roku Oktoberfestem monachijczycy planują alternatywne aktywności - donosi niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Lekarze nie kryją niepokoju, ponieważ podczas tych piwnych imprez może dochodzić do licznych zakażeń koronawirusem. Największe na świecie święto piwa miało rozpocząć się w sobotę 19 września.
O odwołaniu tegorocznego Oktoberfestu wiadomo od kwietnia. Nastroje wobec związanych z koronawirusem obostrzeń są jednak w Niemczech coraz bardziej krytyczne i wiele środowisk planowało imprezy związane z tradycyjnym świętem piwa. Tymczasem - jak doniósł w czwartek "Der Spiegel" - w stolicy Bawarii, Monachium, możliwe jest wprowadzenie zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
Zakaz miałby ograniczyć ryzyko zakażeń podczas imprez alternatywnych organizowanych w terminie zwyczajowego trwania Oktoberfestu. Rozgoryczeni odebraniem swojego największego święta Bawarczycy planują ich dużo, w różnych punktach miasta. Browary, jak co roku, warzą miliony litrów piwa.
"Sceptycyzm graniczący z obawą"
Lekarze nie kryją niepokoju w związku z "alternatywnym Okroberfestem". Clemens Wendtner, naczelny lekarz kliniki chorób zakaźnych w monachijskiej klinice Schwabing, powiedział dziennikarzowi "Der Spiegel", że w obliczu rosnącej w Niemczech liczby zakażeń koronawirusem spogląda na imprezowe pomysły monachijczyków "ze sceptycyzmem graniczącym z obawą".
Przekonuje, że warto poddać się ograniczeniom. - W tym roku wszyscy będziemy musieli poświęcić się i nie stracić z oczu szerszego obrazu, jakim jest opanowanie pandemii. Następny Oktoberfest z pewnością nadejdzie, miejmy nadzieję, że w przyszłym roku - ocenia lekarz.
Oktoberfest to największe święto piwa na świecie. Co roku przyciąga tłumy na słynną Theresienwiese (Łąkę Teresy) do Monachium. Według władz miasta w 2019 roku było to sześć milionów osób. Zyski z imprezy wyniosły 1,23 miliarda euro.
Źródło: PAP