Anastazja prosiła i tłumaczyła, prosiła też ukraińska ambasada w Chinach, ale niczego nie udało się osiągnąć. Kobieta próbująca wyjechać z Wuhanu ostatecznie w nim została, bo chińskie władze nie zgodziły się na to, by zabrała ze sobą psa.
Wuhan to centrum epidemii koronawirusa. Przebywająca w chińskim mieście Anastazja Zinczenko nie wzięła udziału w czwartkowej ewakuacji do swojego kraju zorganizowanej przez rząd w Kijowie, ponieważ nie pozwolono jej, by zabrała ze sobą swojego psa - Miszę.
Historię młodej kobiety opisują ukraińskie media. Sama Zinczenko napisała w mediach społecznościowych, że złożyła wniosek o ewakuację, twierdzi, że wypełniła odpowiednie dokumenty, zaznaczyła, że pies ma paszport, jest zaszczepiony i zaczipowany, chciała też zapłacić za kwarantannę zwierzęcia, ale to nie wystarczyło.
Ambasada Ukrainy w ChRL podkreśliła, że kilka razy zwracała się do chińskich władz z prośbą o umożliwienie Zinczenko wylotu z psem. "Jednak w związku z bezprecedensowymi działaniami w ramach kwarantanny, chińskie władze nie wydały pozwolenia na ewakuację zwierzęcia domowego pani Anastazji. Podstawą był brak pełnego pakietu koniecznych dokumentów wymaganych do wywiezienia psa za granicę" - napisała placówka na Facebooku.
Ambasada zaproponowała dziewczynie, by zostawiła psa w hotelu dla zwierząt do czasu unormowania się sytuacji z koronawirusem, ale Zinczenko nie zgodziła się na takie rozwiązanie.
Właścicielka została z psem w Wuhanie. Informuje w mediach społecznościowych, że warunki życiowe na miejscu są coraz trudniejsze.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Instagram/nastyazinchenko_