Nagranie z ukrytej kamery, na którym południowokoreańska pierwsza dama Kim Keon Hee przyjmuje drogą torebkę, wywołało w kraju skandal. Z sondaży wynika, że większość Koreańczyków krytycznie ocenia zachowanie żony prezydenta Jun Suk Jeola. Zdaniem analityków sprawa może negatywnie odbić się na wyniku Partii Władzy Ludowej w zbliżających się wyborach parlamentarnych.
Nagranie z ukrytej kamery, na którym koreańsko-amerykański pastor wręcza pierwszej damie Kim Keon Hee torebkę marki Dior wartą trzy miliony wonów (ok. 9 tys. zł - red.), wyciekło do mediów. Sprawa wywołała skandal, który zdaniem części analityków może wpłynąć na wynik rządzącej Partii Władzy Ludowej (PPP) w zaplanowanych na początek kwietnia wyborach parlamentarnych - prezydent kraju Jun Suk Jeol jest członkiem PPP. Analityk polityczny Rhee Jong Hoon w rozmowie z Agencją Reutera ocenił, że sprawa kosztownej torebki jest "polityczną bombą".
Korea Południowa. Przyjęła prezent, wywołała skandal
Niedawny sondaż wskazał, że 69 proc. Koreańczyków uprawnionych do głosowania chce, by prezydent złożył wyjaśnienia w sprawie działań swojej żony. Inny sondaż, przeprowadzony w grudniu 2023 roku, pokazał, że 53 proc. respondentów uważa, iż Kim Keon Hee postąpiła niewłaściwie, przyjmując torebkę. Krytycy zauważają, że przyjęcie prezentu przez pierwszą damę mogło stanowić naruszenie przepisów antykorupcyjnych: zgodnie z obowiązującym w Korei Południowej prawem urzędnicy państwowi i ich współmałżonkowie nie mogą przyjmować prezentów o wartości przekraczającej - w przeliczeniu na złotówki - trzy tysiące złotych. "Nawet jeśli nie wiąże się to z potencjalnym konfliktem interesów" - pisze w czwartek "New York Times".
Wyjaśnień w sprawie domagają się również politycy, także ci należący do PPP. Lider Partii Władzy Ludowej Han Dong-hoon odniósł się do kontrowersji związanych z pierwszą damą, stwierdzając, że temat ma prawo być przedmiotem publicznej debaty. Z doniesień prasowych wynika, że prezydent Jun Suk Jeol był "wściekły" z powodu tej wypowiedzi i zasugerował, by polityk zrezygnował ze stanowiska w partii. Jednak pod koniec stycznia politycy pojawili się wspólnie na zniszczonym przez pożar tradycyjnym targowisku. Jedna z partii opozycyjnych nazwała to "politycznym spektaklem".
Kontrowersyjna pierwsza dama
Kim Keon Hee wzbudzała kontrowersje, jeszcze zanim nagranie z ukrytej kamery ujrzało światło dzienne. W 2021 roku, gdy jej mąż ubiegał się o urząd prezydenta, przeprosiła za nieprawdziwe informacje, jakie zawarła w swoim życiorysie w celu "promowania swojej działalności związanej z wystawami sztuki". Później wyciekła jej potajemnie nagrana rozmowa z reporterem, podczas której nazwała swojego męża Jun Suk Jeola "głupcem", który bez niej "nie potrafi niczego zrobić".
Jak wskazuje "NYT", południowokoreańska pierwsza dama od blisko dwóch lat "kwestionuje sposób, w jaki to głęboko patriarchalne społeczeństwo postrzega rolę małżonki prezydenta". "W przeciwieństwie do poprzednich pierwszych dam, które zazwyczaj pozostawały w cieniu męża, cieszyła się zainteresowaniem mediów" - pisze dziennik, przypominając, że Kim Keon Hee publicznie naciskała na władze w sprawie wprowadzenia zakazu spożywania psiego mięsa, a w jednym z wywiadów przyznała, że mąż w 2022 roku obiecał, że będzie dla niej gotował, i "dotrzymał obietnicy".
"Wojna płci" w Korei Południowej
Portal NPR przy okazji jednej z demonstracji feministek w Seulu zwrócił uwagę na "wojnę płci" w Korei Południowej. Kraj znany jest bowiem m.in. z dyskryminacji kobiet na rynku pracy. W 2021 roku mężczyźni zarabiali w Korei Południowej średnio 31 proc. więcej od kobiet. Według unijnych danych, luka płacowa między kobietami a mężczyznami w Unii Europejskiej wynosi średnio 13 proc.
ZOBACZ TEŻ: Prezydent Korei Południowej zaśpiewał słynny przebój podczas kolacji z Joe Bidenem. Nagranie
Źródło: Reuters, BBC, The New York Times, NPR, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Win McNamee/Getty Images