Jest nakaz zatrzymania prezydenta i przeszukania rezydencji. Pierwszy raz w historii

Źródło:
PAP
Yoon Suk-yeol zostanie zmuszony do ustąpienia ze stanowiska
Yoon Suk-yeol zostanie zmuszony do ustąpienia ze stanowiskaSzymon Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS
wideo 2/6
Yoon Suk-yeol zostanie zmuszony do ustąpienia ze stanowiskaSzymon Kazimierczak/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Sąd wydał nakaz zatrzymania zawieszonego w wykonywaniu obowiązków prezydenta Korei Południowej Jun Suk Jeola. To pierwsza taka decyzja w historii Korei Południowej. Śledczy badają, czy ogłoszenie stanu wojennego przez Jun Suk Jeola na początku grudnia było próbą zamachu stanu.

Jak poinformowali przedstawiciele organów ścigania, Sąd Okręgowy w Seulu we wtorek przychylił się do wniosku organów prowadzących śledztwo w sprawie wprowadzenia przez prezydenta na początku grudnia stanu wojennego i nakazał zatrzymanie go. Sąd zarządził również przeszukanie rezydencji Jun Suk Jeola.

Uzasadnienia decyzji sądu nie ujawniono, a zarówno prowadzący śledztwo jak i sąd odmówili komentarzy. Adwokat prezydenta określił nakaz jako "nielegalny".

ZOBACZ TEŻ: Zagłosowali za impeachmentem prezydenta. Ten zapowiada, że "nigdy się nie podda"

Korea Południowa. Protest przeciwników Jun Suk YeolaEPA

Pierwszy taki przypadek w historii Korei Południowej

Jak podkreślają koreańskie media jest to pierwszy nakaz zatrzymania aktualnego prezydenta w historii Korei Południowej. Jun Suk Jeol formalnie pozostaje na swoim stanowisku oczekując na stanowisko Sądu Konstytucyjnego, który ma się wypowiedzieć o jego sytuacji prawnej. Ma na to czas do połowy czerwca.

CZYTAJ TAKŻE: Kim jest prezydent, który ze złości wyprowadził wojsko na ulice

Reuters podkreśla, że nie jest jasne, kiedy i jak nakaz zatrzymania głowy państwa zostanie zrealizowany. W komunikacie organów ścigania podkreślono, że "żaden kalendarz dalszych kroków proceduralnych nie został jeszcze ustalony".

Prezydent Korei Południowej ogłosił stan wojenny, kilka godzin później go zniósł. Protesty w Seulu nie ustają
Prezydent Korei Południowej ogłosił stan wojenny, kilka godzin później go zniósł. Protesty w Seulu nie ustająAndrzej Zaucha/Fakty TVN

Stan wojenny

Organy ścigania badają czy wprowadzenie przez Jun Suk Jeola 3 grudnia stanu wojennego, który trwał zaledwie kilka godzin i został odwołany pod naciskiem parlamentu i wielotysięcznych demonstracji, był aktem rebelii. Przed takim zarzutem prezydenta nie chroni immunitet.

W późniejszym przemówieniu telewizyjnym Jun tłumaczył, że wykorzystał swoje prezydenckie uprawnienia do ogłoszenia stanu wojennego "w celu ochrony narodu i normalizacji spraw państwowych przeciwko opozycji, która stała się potworem niszczącym konstytucyjny porządek liberalnej demokracji".

CZYTAJ TEŻ: Sześciogodzinny stan wojenny. O co chodziło w Korei Południowej

Autorka/Autor:ek/ads

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA