Przekroczył zmilitaryzowaną granicę we wschodniej części Półwyspu Koreańskiego i uciekł do Korei Południowej - podała agencja prasowa Yonhap, pisząc o ucieczce żołnierza z Korei Północnej. Przypomniała, że do ucieczki wojskowego doszło na tle "kampanii propagandowej Seulu prowadzonej w odpowiedzi na wielokrotne wystrzeliwanie przez Pjongjang balonów ze śmieciami".
Południowokoreańskie wojsko dostrzegło żołnierza we wschodniej części granicy w powiecie Goseong i "przeprowadziło operację mającą pomóc mu w dotarciu na Południe" - podała we wtorek agencja Yonhap w Seulu. Przekazała, że jest to żołnierz w stopniu sierżanta sztabowego.
Południowokoreańskie dowództwo Połączonych Szefów Sztabów (JCS) potwierdziło dezercję i przekazało, że prowadzone jest dochodzenie w sprawie motywów ucieczki. Nie podano dalszych szczegółów dotyczących dezertera.
Druga w sierpniu odnotowana ucieczka z Północy
Jest to już druga w tym miesiącu odnotowana ucieczka z Północy. Niespełna dwa tygodnie temu mężczyzna przedostał się przez strefę neutralną u ujścia rzeki Han, położoną na zachód od międzykoreańskiej granicy lądowej i przybył na południowokoreańską wyspę Gyodong.
Yonhap zwraca uwagę na rosnącą liczbę północnokoreańskich uciekinierów, co ma być związane z chronicznym niedoborem żywności i surowymi represjami politycznymi reżimu w Pjongjangu.
W pierwszej połowie tego roku na Południe przedostało się 105 osób, co stanowi nieznaczny wzrost w porównaniu z 99 osobami w roku poprzednim.
Na tle "kampanii propagandowej"
Yonhap przypomniała, że do ucieczki żołnierza z Korei Północnej doszło na tle "kampanii propagandowej Seulu prowadzonej w odpowiedzi na wielokrotne wystrzeliwanie przez Pjongjang balonów ze śmieciami". "Od 28 maja Korea Północna wystrzeliła ponad 3600 balonów ze śmieciami na terytorium Korei Południowej w odpowiedzi na wystrzeliwanie balonów z ulotkami o treści krytycznej wobec reżimu w Pjongjangu" - podała Yonhap. Balony te wystrzeliwali północnokoreańscy uciekinierzy i konserwatywni aktywiści z Korei Południowej.
Dezercje Koreańczyków z Północy przez granicę uważane są za ryzykowne i stosunkowo rzadkie, a większość uciekinierów udaje się na Południe przez Chiny lub inne kraje trzecie - odnotował Reuters.
Źródło: PAP, Yonhap, Reuters