Testy rakietowe i "ujęcie jedno na milion". "Frustracja" Kima uchwycona przez satelitę


Armia Korei Północnej przeprowadziła w sobotę ćwiczenia, w trakcie których przetestowane zostały wyrzutnie rakiet dalekiego oraz krótkiego zasięgu. Moment startu jednej z rakiet udało się uchwycić amerykańskiemu satelicie.

"Celem ćwiczeń było sprawdzenie możliwości operacyjnych i dokładności wielu wyrzutni rakiet dalekiego zasięgu, a także sterowanej broni taktycznej" - napisała oficjalna północnokoreańska agencja KCNA, dodając, że ćwiczenia były nadzorowane osobiście przez przywódcę kraju Kim Dzong Una.

Według agencji Kim wyraził "wielką satysfakcję" z sobotnich ćwiczeń i podkreślił, że jego oddziały na pierwszej linii powinny zachować "stan najwyższej gotowości bojowej" i być przygotowane do "obrony suwerenności politycznej i samowystarczalności gospodarczej kraju".

"Ujęcie jedno na milion"

Agencje informowały wcześniej, że podczas ćwiczeń przetestowano także pociski krótkiego zasięgu. Pokonały one odległość od 70 do 200 kilometrów, po czym spadły do Morza Japońskiego. Rakiety te przez KCNA określone zostały jako "sterowana broń taktyczna".

Jeden z takich pocisków został uchwycony przez amerykańskiego satelitę prywatnej firmy Planet Labs. - Miejsce odpalenia, gęste spaliny oraz fakt, że widać tylko jeden tor lotu sugerują, że była to rakieta balistyczna krótkiego zasięgu, którą Korea Północna pokazywała w swojej propagandzie - powiedział CNN Jeffrey Lewis, dyrektor East Asia Nonproliferation Program w Middlebury Institute.

- To ujęcie jedno na milion - powiedział Lewis. Jego zdaniem pocisk "wystrzelono właśnie wtedy", gdy satelita "w ciągu kilku sekund, może kilku minut później" wykonywał zdjęcie.

Ćwiczeń doglądał sam Kim Dzong UnEPA/KCNA

"Frustracja"

Lewis zwrócił uwagę, że testy rakietowe zostały zorganizowane zaledwie kilka dni po szczycie Kim - Putin we Władywostoku, które komentatorzy określają jako przyjazne. W związku z tym oraz z - jak ocenia Lewis - "frustracją" Kima związaną z zawieszonymi rozmowami z prezydentem Donaldem Trumpem w Hanoi w lutym, można spodziewać się kolejnych testów rakietowych.

Także Brian Bridges z Uniwersytetu Lingnan w Hongkongu uważa, że wystrzelenie przez Koreę Północną w sobotę pocisków krótkiego zasięgu to przejaw frustracji reżimu w Pjongjangu z powodu zastoju w negocjacjach nuklearnych z władzami USA. - Korea Północna zaczyna odczuwać, że USA ją ignorują, więc najpierw szczyt z Putinem, a teraz ta próba (broni) na niewielką skalę, by przypomnieć Amerykanom, że (władze w Pjongjangu) wciąż czekają - ocenił Bridges, który jest autorem szeregu publikacji na temat obu Korei.

Pompeo: testy nie były zagrożeniem dla USA

Korea Północna zabiega o zniesienie międzynarodowych sankcji gospodarczych nałożonych na ten kraj za jego zbrojenia jądrowe i rakietowe. USA wykluczają jednak ustępstwa, dopóki nie zostaną podjęte konkretne kroki w stronę "całkowitej, możliwej do zweryfikowania i nieodwracalnej denuklearyzacji" północnokoreańskiego reżimu.

Pjongjang, który od lat pracuje nad rozwojem broni nuklearnej i balistycznej, w 2017 roku przeprowadził szóstą i zarazem największą dotąd próbę ładunku nuklearnego oraz kilka prób rakiet balistycznych.

Po wystrzeleniu międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) pod koniec listopada 2017 roku reżim północnokoreański ogłosił, że jest w stanie dokonać ataku atomowego na całe kontynentalne terytorium USA.

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo pytany o ostatnie testy rakietowe w ABC News, stwierdził, że "rakieta miała stosunkowo mały zasięg" oraz że "wylądowała w wodach północnokoreańskich, co nie stanowi zagrożenia dla USA, Korei Południowej czy Japonii".

Autor: ft\mtom / Źródło: PAP, CNN