Gwałcone, z niedożywienia przestają miesiączkować. Żołnierka Kima o życiu w wojsku


Z niemal 10-letniej służby w wojsku Korei Północnej pamięta wszechobecny odór potu, wysiłek ponad możliwości, stres i skromne racje żywnościowe. Portal telewizji BBC dotarł do Koreanki Lee So Yeon, która 10 lat temu służyła w wojsku Kima. Opowiedziała, z jak żmudną codziennością muszą mierzyć się żołnierki w reżimowym wojsku.

Lee So Yeon dołączyła do armii dobrowolnie w 1992 roku i spędziła w niej niemal dekadę. Od 2015 roku - jak podkreśla BBC - wszystkie Koreanki z Północy muszą odbyć obowiązkową, siedmioletnią służbę wojskową. Do wojska trafiają obecnie w wieku 18 lat.

Kąpanie w lodowatej wodzie ze strumienia

41-letnia dzisiaj Lee So Yeon dorastała w północnej części kraju. Była córką profesora uniwersyteckiego, ale wielu członków jej rodziny służyło w wojsku. Kiedy w latach 90. w Korei Północnej zapanował głód, zaciągnęła się do armii. Przekonała ją wizja gwarantowanych posiłków każdego dnia. Miała wówczas 17 lat. Tysiące kobiet w tamtym czasie zrobiło to samo.

Kobieta twierdzi, że początkowo w wojsku jej się podobało. To tam po raz pierwszy zobaczyła suszarkę do włosów, choć ze względu na nieregularne dostawy prądu rzadko mogła z niej korzystać.

Portalowi BBC powiedziała, że obowiązki kobiet i mężczyzn w wojsku są niemal takie same. Żołnierki codziennie przechodzą trochę krótszy trening, ale za to wykonują codzienne obowiązki - sprzątanie i gotowanie. Mężczyźni nie robią tego w ogóle.

- Dla kobiet jedną z najcięższych rzeczy jest to, że nie możemy się dobrze wykąpać - powiedziała Lee. Wyjaśniła, że chodzi o całkowity brak ciepłej wody do mycia. Woda do mycia była doprowadzania gumowym wężem wprost z górskiego strumienia. Była lodowata. Jak twierdzi, często zdarzało się, że wąż zasysał także żaby i węże.

Lee: w barakach śmierdziało potem

Lee wspominała, że przez niemal 10 lat spała na piętrowym łóżku w małym pomieszczeniu z ponad 20 kobietami. Każda miała małą szafkę, w której trzymała mundur. Na każdej z nich stały dwa zdjęcia oprawione w ramę - jedno przedstawiało Kim Ir Sena, założyciela Korei Północnej, a drugie ówczesnego przywódcę Kim Dzong Ila.

W barakach - jak wspomina - śmierdziało potem. Kobiety spały na materacach wypełnionych łuskami ryżowymi, które absorbowały wszelkie zapachy, w tym pot. - To nie był miły zapach - powiedziała.

"Po sześciu miesiącach do roku służby traciłyśmy okres"

Kobieta powiedziała, że ciężki trening i malejące z dnia na dzień racje żywnościowe sprawiły, że kobiety były mocno wychudzone. - Po sześciu miesiącach do roku służby traciłyśmy okres ze względu na niedożywienie i stresujące warunki - powiedziała. - Żołnierki mówiły, że się cieszą, że nie miesiączkują. Mówiły, że się cieszą, bo warunki były tak złe, że gdyby miały miesiączkę, to byłoby jeszcze gorzej.

Wyjaśniła, że miesiączkujące kobiety używały bawełnianych wkładek, które prały codziennie wcześnie rano i późno w nocy, kiedy nie widzieli mężczyźni. Wojsko nie zapewniało im jednorazowych podpasek i - jak przekonywała - do tej pory kobietom ich się nie zapewnia.

Tymczasem - jak podkreśla BBC - ostatnio Pjongjang ogłosił, że wszystkie oddziały kobiece zostaną wyposażone w środki higieniczne z wyższej półki, sygnowane marką Daedong. Ostatnio kilka oddziałów jednostek lotniczych otrzymało - jak głosi propaganda - kosmetyki premium marki Pyongyang Products, które - jak twierdził w 2016 roku Kim Dzong Un - mają rywalizować z globalnymi markami jak Lancôme, Chanel czy Christian Dior.

Gwałty codziennością

Lee So Yeon w rozmowie z BBC powiedziała, że ona sama nie padła ofiarą gwałtu w czasie pracy w wojsku, ale wiele jej koleżanek tak. - Dowódca zostawał w swoim gabinecie w jednostce po godzinach i gwałcił żołnierki znajdujące się pod swoim dowództwem. To działo się wciąż i wciąż bez końca - powiedziała.

Ekspertka, na którą powołuje się BBC, wyjaśniła, że większość uciekinierek z Korei Północnej twierdzi, że o gwałtach jedynie słyszało, ale że same nie zostały skrzywdzone.

BBC pisze także, że Korea Północna twierdzi, że poważnie podchodzi do doniesień o gwałtach, które zagrożone są karą do siedmiu lat więzienia. Eksperci twierdzą jednak, że bardzo rzadko kobiety decydują się w ogóle zeznawać, więc gwałciciele czują się bezkarni.

Odeszła z wojska, uciekła

Lee So Yeon służyła w północnokoreańskim wojsku przez dziewięć lat, od 1992 do 2001 roku. Odeszła w wieku 28 lat, bo chciała spędzić więcej czasu z rodziną. Nie umiała sobie jednak poradzić z życiem poza wojskiem i miała problemy finansowe.

W 2008 roku zdecydowała się uciec z Korei Północnej, ale została złapana na granicy z Chinami i na rok trafiła do więzienia. Krótko po wyjściu spróbowała ponownie. Przepłynęła rzekę i dotarła do Chin, gdzie czekał na nią przemytnik. On pomógł zorganizować jej przeprawę do Korei Południowej.

Autor: pk/adso / Źródło: BBC

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock