Trump zmienia prawo wyborcze, jego administracja utajnia szczegóły deportacji

Donald Trump
Trump idzie z amerykańskimi sądami na otwartą konfrontację
Źródło: Jakub Loska/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Administracja prezydenta Donalda Trumpa utajniła szczegóły deportacji imigrantów do Salwadoru, powołując się na przywilej "tajemnic państwowych". We wtorek sam Trump podpisał również rozporządzenie wykonawcze nakładające obowiązek poświadczenia obywatelstwa w procesie głosowania w wyborach. Problem w tym, że konstytucja daje prawo do regulowania procesu wyborczego tylko poszczególnym stanom, a nie prezydentowi.

W połowie marca 238 domniemanych członków wenezuelskiego gangu Tren de Aragua - jednego z najbardziej niebezpiecznych wenezuelskich gangów zajmującego się porwaniami, wymuszeniami, przestępczością zorganizowaną i zabójstwami na zlecenie - zostało deportowanych przez USA i wysłanych do Salwadoru, gdzie trafili do więzienia o zaostrzonym rygorze.

Decyzja Trumpa zapadła na podstawie ustawy "Alien Enemies Act" (o zagranicznych wrogach) z XVIII wieku. Zakłada ona ekspresową deportację cudzoziemców z pominięciem normalnych procedur i pozwala na wydalenie obywateli państw prowadzących wojnę ze Stanami Zjednoczonymi.

CZYTAJ TEŻ: "Ups... za późno". Prezydent "wita" deportowanych z USA

Dzień po deportacji sędzia sądu federalnego w Waszyngtonie James E. Boasberg wydał decyzję o 14-dniowym wstrzymaniu wszystkich deportacji Wenezuelczyków. Sędzia uznał, że ustawa ta odnosi się do "wrogich działań" dokonywanych przez inny kraj, które są "współmierne do wojny". W odpowiedzi Biały Dom stwierdził, że sędziowie federalni nie mają uprawnień do blokowania deportacji.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sąd żąda wyjaśnień. Człowiek Trumpa: nie obchodzi mnie to

"Tajemnica państwowa"

Teraz administracja Trumpa - ponownie korzystając z zapisów ustawy "Alien Enemies Act" - utajnia szczegóły deportacji, powołując się na przywilej "tajemnic państwowych". Odmowa przekazania informacji federalnemu sędziemu w tej sprawie jest kolejnym elementem konfrontacji między Białym Domem a sądownictwem w kwestiach imigracyjnych.

Administracja twierdzi, że deportowani stanowili zagrożenie terrorystyczne, jednak doniesienia prasowe i relacje rodzin wskazują na brak dowodów winy niektórych z wydalonych osób.

Posunięcie administracji Trumpa skrytykowały także władze Wenezueli. Przewodniczący tamtejszego parlamentu Jorge Rodriguez oświadczył, że deportowani nie mieli sprawiedliwych procesów i nie jest jasne, czy popełnili w USA lub Salwadorze jakieś przestępstwa. Określił umieszczenie ich w salwadorskim więzieniu o zaostrzonym rygorze mianem "zbrodni przeciw ludzkości".

Sekretarz stanu USA Marco Rubio nazwał negocjacje z Salwadorem w sprawie deportacji "niepublicznymi, delikatnymi i ryzykownymi". Sugerował, że ujawnienie szczegółów operacji mogłoby negatywnie wpłynąć na relacje z sojusznikami USA.

Salwador
Salwador
Źródło: x.com/nayibbukele

Zmiana prawa wyborczego USA

We wtorek Trump podpisał także rozporządzenie wykonawcze, które zobowiązuje osoby rejestrujące się do głosowania do przedstawienia dokumentu potwierdzającego obywatelstwo. Eksperci ostrzegają, że ten krok, oparty na nieudowodnionych twierdzeniach Trumpa o powszechnych oszustwach wyborczych, może pozbawić prawa głosu miliony Amerykanów.

Krytycy amerykańskiego przywódcy zwracają uwagę, że konstytucja USA przyznaje stanom, a nie prezydentowi, uprawnienia do regulowania przebiegu wyborów, a Kongresowi możliwość unieważnienia tych praw.

Wendy Weiser z Brennan Center for Justice określiła rozporządzenie jako niezgodne z prawem, argumentując, że prezydent nie ma uprawnień do zmiany federalnych wymogów dotyczących rejestracji wyborców ustanowionych przez Kongres.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: