Koniec oblężenia hotelu. Wśród ofiar i zakładnicy, i napastnicy

Aktualizacja:

Zakończyło się 12-godzinne oblężenie luksusowego hotelu na obrzeżach Kabulu, w czasie którego talibowie wzięli zakładników. Zginęło 17 osób, w tym 12 cywilów - podała w piątek afgańska policja. Wcześniej informowano o uwolnieniu ok. 35 zakładników.

Wcześniej ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że w ataku śmierć poniosły co najmniej cztery osoby - trzech ochroniarzy z hotelu i policjant. Następnie agencja Reutera podała, że bilans ofiar wzrósł do 13. Afgańska policja informuje jednak, że zginęło 17 osób, w tym 12 cywilów.

Przerwane przyjęcie

Co najmniej trzech bojowników, uzbrojonych w karabiny maszynowe, granatniki i kamizelki wypełnione materiałami wybuchowymi, zabiło trzech strażników i w czwartek tuż przed północą wdarło się do hotelu Spozhmai położonego u brzegu jeziora na północ od Kabulu. Wśród zakładników były kobiety i dzieci. W czasie ataku w hotelu trwało prywatne przyjęcie. O świcie elitarne afgańskie oddziały policji wspierane przez żołnierzy NATO uwolniły co najmniej 35 zakładników. Operacja odbicia zakładników z rąk terrorystów rozpoczęła się po wschodzie słońca, żeby ograniczyć straty cywilne, do których mogłoby dojść w ciemności. Początkowo informowano o uwolnieniu 18 cywilów, później pojawiały się doniesienia, że wypuszczono ok. 35 zakładników.

Wielu przerażonych gości hotelowych w ciemności skakało do jeziora, uciekając przed strzelaniną - relacjonowali świadkowie.

Kara za zepsucie

Do ataku na hotel przyznali się afgańscy talibowie. Twierdzą, że bogaci Afgańczycy oraz cudzoziemcy urządzali tam "dzikie imprezy" przed piątkowymi uroczystościami religijnymi. Hotel oddalony jest o ok. 10 km od centrum Kabulu i znajduje się nad jeziorem Karga. Pobliskie restauracje i hotele są popularne wśród biznesmenów i przedstawicieli afgańskiego rządu, którzy odwiedzają je głównie w czwartki wieczorem. Uderzenie w centrum władzy

To nie pierwszy w ostatnich miesiącach atak talibów wymierzony w stolicę. 15 kwietnia Kabulem wstrząsnęło kilka skoordynowanych zamachów. Zaatakowano parlament oraz dzielnicę dyplomatyczną, w tym ambasady Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA, a także placówki sił rządowych i NATO w stolicach prowincji Nangarhar, Logar i Paktia. Choć do ataków przyznali się talibowie, podejrzewa się, że w rzeczywistości stali za nimi partyzanci z siatki Hakkaniego. To rebelianckie ugrupowanie afgańskie z siedzibą w Pakistanie jest uznawane za największe zagrożenie dla wojsk NATO i sił afgańskich.

Autor: mk/ab//bgr/kdj/k / Źródło: PAP, Reuters