Kapitan Bartłomiej Skwara ocenił, że statek, który uderzył w Most Brookliński, znalazł się tam "przypadkowo" i prawdopodobnie stracił manewrowość. - To wielka tragedia, to co się stało z tymi kadetami, którzy byli na masztach - powiedział na antenie TVN24.
- W Nowym Jorku w USA doszło do wypadku z udziałem statku meksykańskiej marynarki wojennej, który uderzył w słynny Most Brookliński.
- W wyniku tego zdarzenia zginęły dwie osoby, a 19 zostało rannych.
- Kapitan Bartłomiej Skwara wyjaśnił, dlaczego część załogi znajdowało się w trakcie wypadku na masztach.
Dwie osoby zginęły, a 19 zostało rannych w wyniku uderzenia meksykańskiego żaglowca szkoleniowego meksykańskiej marynarki wojennej "Cuauhtémoc" w most Brookliński w Nowym Jorku - przekazał w niedzielę nad ranem burmistrz Nowego Jorku Eric Adams. Część masztu, która uderzyła w most, spadła na pokład, gdzie stali członkowie załogi.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Statek uderzył w Most Brookliński. "Znalazł się tam przypadkowo"
Na antenie TVN24 kapitan statku STS Fryderyk Chopin Bartłomiej Skwara przybliżył okoliczności tego wypadku. Kapitan podkreślił, że na pewno nie było to "intencjonalne i nikt nie planował przejścia pod tym mostem", a na materiałach dostępnych w internecie, przedstawiających to zdarzenie, niewiele widać.
- Natomiast widać to, że żaglowiec był w tak zwanej paradzie rejowej, która odbywa się podczas wpływania i wypływania z portów. Jak się opuszcza taki port, to żeby podziękować mieszkańcom miasta za gościnę (...) to wychodzi się w tej paradzie, gdzie marynarze czy żeglarze znajdują się właśnie na masztach, wspinają się na górę, stoją na tych elementach poprzecznych, to się nazywa reje - wyjaśniał.
- Niestety podczas kolizji z tym mostem widać, że na tych masztach byli kadeci marynarki wojennej Meksyku. Bardzo duża tragedia, bardzo mi przykro, bo to są naprawdę świetni ludzie, odważni, ale mogli nawet nie wiedzieć, że coś się nie tak stało i żaglowiec stracił manewrowość - dodał.
Powiedział również, że to, jak doszło do wypadku, "nie jest normalne". - Ten statek znalazł się tam przypadkowo, prawdopodobnie stracił manewrowość i nie mógł popłynąć do przodu - ocenił kapitan Skwara.
- Most, z tego, co zdążyłem sprawdzić, ma prześwit 40 metrów przy niskiej wodzie, a "Cuauhtémoc" ma maszty na 45 metrów, dlatego na pewno nikt nie zaplanował intencjonalnie tego przejścia - tłumaczył.
"Świetni ludzie, wielka tragedia"
Kapitan Skwara zapytany o to, co można powiedzieć więcej o statku, wskazał, że żaglowiec oprócz funkcji szkoleniowej dla przyszłych kadr oficerskich, pełni też funkcję "ambasadora kraju". - W tym roku miał być w Europie, nie wiem, czy to się jeszcze może wydarzyć, ale my się spotykamy z żaglowcami na tak zwanych regatach żaglowców. Raz na dwa lata wizytują Europę i w tym roku mieli być w Havre we Francji - powiedział.
Z kolei mówiąc o załodze, podkreślił ponownie, że "są to świetni ludzie". - To wielka tragedia, to co się stało z tymi kadetami, którzy byli na masztach. Oni nie zdążyli stamtąd zejść - powtórzył.
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/PORTER BINKS