Armeński resort spraw zagranicznych zgłosił pierwszą na swoim terytorium cywilną ofiarę śmiertelną konfliktu z Azerbejdżanem. Jak twierdzi Erywań, w wyniku azerbejdżańskiego ostrzału artyleryjskiego i ataku dronów jedna osoba zginęła w mieście Wardenis. W odpowiedzi Azerbejdżan podał informacje o dwunastu azerskich ofiarach śmiertelnych po ostrzale przeprowadzonym przez armię Armenii.
Najnowsze walki między siłami Armenii i Azerbejdżanu rozpoczęły się w niedzielę rano i są najcięższe od 2016 roku. Starcia wywołują obawy o stabilność na Kaukazie Południowym.
Dotychczasowe informacje na temat ofiar i rannych w konflikcie są rozbieżne. Według Górskiego Karabachu zginęło 58 jego żołnierzy, a także dwoje cywilów. Wcześniej o 10 ofiarach wśród ludności cywilnej mówił prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, tymczasem armeński rzecznik praw człowieka Arman Tatojan oświadczył, że czterech cywilów z Górskiego Karabachu zginęło, a kilkudziesięciu zostało rannych. Z kolei ministerstwo obrony Armenii przekazało, że około 200 żołnierzy zostało rannych, lecz większość z nich doznała lekkich obrażeń i powróciła już do działań.
Armenia i Azerbejdżan we wtorek wzajemnie oskarżają się jednak także o ataki poza strefą konfliktu w Górskim Karabachu. W odpowiedzi na informacje podawane przez armeńskie MSZ o śmierci cywila, Baku oświadczyło, że armia armeńska ostrzelała region Daszkesanu w Azerbejdżanie, w wyniku czego dwunastu azerskich cywilów zginęło, a 35 zostało rannych. Erywań temu zaprzecza.
Turcja zapowiada pomoc dla Azerbejdżanu
We wtorek pomoc Azerbejdżanowi zapowiedziała Turcja, która Górski Karabach uważa za teren okupowany przez separatystów związanych z Armenią. - Turcja będzie w pełni zaangażowana w pomoc Azerbejdżanowi w odzyskaniu okupowanych ziem oraz w obronie jego praw i interesów na mocy prawa międzynarodowego - powiedział dyrektor ds. komunikacji w gabinecie prezydenta Fahrettin Altun.
Jego zdaniem Azerbejdżan "po prostu stara się zapewnić bezpieczeństwo ludności cywilnej w pobliżu linii frontu i wyzwolić okupowane ziemie". - Świat nie może sobie pozwolić na równe traktowanie agresora i pokrzywdzonego w imię tzw. zasady neutralności - oświadczył Altun.
W poniedziałek władze Turcji oświadczyły, że Armenia "musi zaprzestać okupowania ziem w Azerbejdżanie" i - jak to ujęto - odesłać z powrotem "najemników i terrorystów", których sprowadziła z zagranicy w celu zapewnienia stabilności w regionie Górskiego Karabachu.
W odpowiedzi na ten apel władze Rosji zaapelowały do Ankary o "zaprzestanie dolewania oliwy do ognia". Z kolei Unia Europejska stwierdziła, że sytuacja w regionie jest "bardzo niepokojąca" i jakąkolwiek ingerencję w konflikt uważa za "niedopuszczalną".
Źródło: PAP, Reuters