Skazany lider rosyjskiej opozycji i krytyk Kremla Aleksiej Nawalny, komentując decyzję prezydenta Władimira Putina w sprawie uznania separatystycznych republik w ukraińskim Donbasie, napisał, że władze rosyjskie "chcą krwi". Porównał obecną sytuację do interwencji Związku Radzieckiego w Afganistanie w 1979 roku, wyrażając obawę, że "z winy Putina" będą ginąć Rosjanie i Ukraińcy.
We wpisie, który ukazał się we wtorek na Instagramie Aleksieja Nawalnego, opozycjonista oświadczył, że władze rosyjskie próbują swymi decyzjami "odwrócić uwagę ludzi od realnych problemów: rozwoju gospodarczego, wzrostu cen, powszechnego bezprawia".
"Oni chcą krwi. Chcą przesuwać figurki czołgów na mapie działań bojowych" - oznajmił Nawalny. W swoim wpisie ocenił, że niegdyś decyzja o interwencji ZSRR w Afganistanie "dla wszystkich skończyła się bardzo źle" i że "również teraz skończy się źle". "Rezultatem były setki tysięcy ofiar, rany całych narodów, których skutków ani my, ani Afganistan nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć, a także pojawienie się jednej z kluczowych przyczyn rozpadu ZSRR" - podkreślono we wpisie.
Wyraził obawę, że "z winy (prezydenta Władimira) Putina" zginą "setki, a później - dziesiątki tysięcy Ukraińców i obywateli Rosji". Rozwój obu krajów zostanie zahamowany - dodał Nawalny we wpisie, redagowanym przez współpracowników.
Dekret Putina
W poniedziałek wieczorem prezydent Rosji Władimir Putin wydał dekret o uznaniu niepodległości obu "republik ludowych" w ukraińskim Donbasie i z ich liderami podpisał porozumienia o przyjaźni i współpracy, przewidujące m.in. współpracę w sferze wojskowej.
Nawalny odbywa wyrok pozbawienia wolności w kolonii karnej w obwodzie włodzimierskim za rzekome defraudacje finansowe. Kara została odwieszona w lutym 2021 roku po powrocie opozycjonisty z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia. Zdaniem Nawalnego zamach na jego życie został zorganizowany przez rosyjskie służby specjalne. Kreml zaprzecza tym oskarżeniom.
Źródło: PAP, tvn24.pl