Władimir Putin zdaje sobie sprawę, że jego armia zatrzyma się po odniesieniu pierwszych dużych strat w przypadku inwazji na Ukrainę - powiedział w rozmowie z "The Times" Ołeksandr Pawluk, dowódca ukraińskich wojsk, walczących z prorosyjskimi separatystami w Donbasie. Pytany o reakcję Europy na ewentualną rosyjską agresję, odpowiedział: - Nikt tak naprawdę nie rozumie, że inwazja byłaby końcem wartości i sposobu istnienia Unii Europejskiej. Byłby to koniec projektu europejskiego. Jeśli Rosja dostanie kraj z potencjałem Ukrainy, to się nie zatrzyma. Następne będą kraje bałtyckie.
- Jeśli naszemu wywiadowi uda się przewidzieć kierunek głównego uderzenia rosyjskiego (w przypadku inwazji), to po pierwszych dużych stratach (Rosjanie) nie pójdą dalej. Putin zdaje sobie sprawę, że po ciężkich stratach jego armia może się zatrzymać. Tu nie chodzi o intuicję. Tu chodzi o zimną kalkulację - powiedział Ołeksandr Pawluk w rozmowie z reporterem dziennika "The Times", który dotarł do miejscowości Popasna w obwodzie ługańskim na wschodniej Ukrainie.
- Mamy około pół miliona ludzi, którzy przeszli przez wojnę w naszym kraju, w której kogoś lub coś stracili. Pół miliona ludzi, którzy stracili krewnych, domy, przyjaciół i są gotowi, by gołymi rękami "rozdzierać" Rosjan – stwierdził 52-letni generał broni, dowodzący połączoną grupą sił zbrojnych na linii frontu w Donbasie, gdzie może w pierwszej kolejności zaatakować Rosja.
54 grupy taktyczne
W rozmowie z "The Times" ukraiński dowódca powiedział, że rosyjskie wojska w pobliżu granicy z Ukrainą obejmują 54 grupy taktyczne, w tym 36 systemów rakiet balistycznych średniego zasięgu Iskander, z których część może dosięgnąć Kijowa.
Brytyjski dziennik podał, że według scenariuszy 20 lutego jest wymieniany jako potencjalna data rozpoczęcia inwazji. Wtedy zakończą się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, to także data zakończenia wspólnych rosyjsko-białoruskich ćwiczeń na Białorusi, które będą się odbywały w pobliżu granicy z Ukrainą.
Zachodnie agencje wywiadowcze zakładają, że rosyjska ofensywa może rozpocząć się etapowym przemieszczaniem się wojsk na wschodnią Ukrainę, a tysiące żołnierzy przybędzie koleją, aby wzmocnić jednostki już znajdujące się na tym obszarze. "Pytanie, przed którym stoją ukraińscy dowódcy, nie brzmi, czy zdołają powstrzymać taką ofensywę, ale czy będą w stanie rozgromić rosyjskie jednostki. Dlatego rozdają broń ochotnikom w oczekiwaniu na przedłużające się powstanie na terenach, gdzie ukraińska regularna armia mogłaby zostać pokonana" - napisał "The Times".
Pawluk przypomniał w rozmowie z brytyjskim dziennikiem o tworzeniu na Ukrainie jednostek obrony terytorialnej. - Chętnych do chwycenia za broń będzie ponad 100 tysięcy osób. Już teraz broń jest wręczana ludziom, którzy są gotowi do walki - oznajmił generał.
Scenariusze w przypadku zwycięstwa i przegranej
Zdaniem generała, w przypadku zwycięstwa nad Rosją Ukraina odzyska całe swoje terytorium, łącznie z obszarami w Donbasie, zajętymi przez prorosyjskich separatystów po wybuchu konfliktu w kwietniu 2014 roku. Opisał też, jak może wyglądać zwycięstwo Putina, nakreślone wcześniej przez ukraiński wywiad wojskowy: Rosja mogłaby zaatakować z kilku kierunków i zdobyć osiem kluczowych regionów na wschodzie kraju, w tym miasta Dnipro, Odessę i Charków.
Rozmówca "The Times" pytany, jak jego zdaniem kraje europejskie zareagują na rzeczywisty rosyjski atak, odpowiedział. - Będą zatroskane, być może też bardzo zaniepokojone. - Nikt tak naprawdę nie rozumie, że inwazja byłaby końcem wartości i sposobu istnienia Unii Europejskiej. Byłby to koniec projektu europejskiego. Jeśli Rosja dostanie kraj z potencjałem Ukrainy, to się nie zatrzyma. Następne będą kraje bałtyckie - ostrzegł.
Źródło: The Times
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru