Sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej staje się coraz bardziej napięta. Publicysta "Wall Street Journal" Adam O'Neal zauważył, że chociaż "Warszawa jest postrzegana przez niektórych jako alarmistyczna wobec Rosji, to Polacy często mieli rację na temat swojego dużego sąsiada".
Rosja w ostatnich tygodniach zgrupowała ponad 127 tysięcy żołnierzy przy granicy z Ukrainą. Ponadto wojska rosyjskie zostały przerzucone do Białorusi, gdzie w czwartek rozpoczęły się rosyjsko-białoruskie manewry Sojusznicza Stanowczość-2022. Eksperci oraz przywódcy państw Zachodu mówią o rosnącym zagrożeniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Zobacz również: Możliwe scenariusze. Doradca Joe Bidena o czasie, miejscu i sposobie pierwszej ofensywy
Publicysta "Wall Street Journal" Adam O'Neal w sobotę ocenił w swoim tekście, że chociaż "Warszawa jest postrzegana przez niektórych jako alarmistyczna wobec Rosji, to Polacy często mieli rację na temat swojego dużego sąsiada". Autor komentarza "Czy Zachód posłucha polskich ostrzeżeń o rosyjskiej agresji?" przywołał przemówienie Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi w 2008 roku: "Jesteśmy tutaj, aby wyrazić naszą pełną solidarność z wami". O'Neal przypomniał, że ówczesny prezydent Polski wzywał przywódców Unii Europejskiej oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego do zdecydowanej odpowiedzi na agresję Rosji wobec Gruzji.
Kaczyński - cytowany przez dziennikarza - mówił wówczas: "Doskonale wiemy, że dzisiaj przyszedł czas na Gruzję, jutro to może być Ukraina, następnie kraje nadbałtyckie, a później - możliwe - że przyjdzie czas na mój kraj, Polskę!".
O'Neal powołuje się na anonimowego urzędnika kancelarii premiera, który miał powiedzieć: "Inwazja na Ukrainę nie zaspokoi imperialistycznych ambicji Putina. Dzisiaj twierdzi, że suwerenność Ukrainy jest zagrożeniem dla Rosji. Jutro może się okazać, że to demokratyczne wartości Zachodu stanowią takie zagrożenie".
Czytaj również: Rosja-Ukraina. Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu
"Wall Street Journal": realne zagrożenie rosyjskie wobec państw NATO
Publicysta przytoczył opinie polskich oficjeli wskazujące, że choć odpowiedź USA na wysuwane przez Rosję żądania w sprawie NATO i Ukrainy była prawidłowa, to postawa niektórych sojuszników - autor wymienia tu przede wszystkim Niemcy - jest "nierówna". Dziennikarz zacytował opinię anonimowego przedstawiciela NATO, według którego eskalacja przeciwko jednemu z państw Sojuszu może nadejść "raczej wcześniej niż później".
"Nawet jeśli wojskowa agresja skierowana jest przeciwko Ukrainie, wciąż możemy zobaczyć cyberataki lub ataki hybrydowe przeciwko sojusznikom NATO, na przykład państwom bałtyckim, jako odwrócenie uwagi lub ostrzeżenie, byśmy nie ingerowali" - powiedział rozmówca "WSJ". O'Neal ocenił też, że choć obecne władze w Gruzji retorycznie utrzymują prozachodni kierunek, to kraj de facto zmierza w stronę "orbity Rosji".
"Jeśli Zachód nie posłucha wezwań Polski do silniejszej odpowiedzi, nietrudno wyobrazić sobie przyszłość, w której przyszłe promoskiewskie władze Ukrainy będą stały z boku, gdy Putin wybierze swój następny cel" - podsumował autor.
Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i Zachodu, nazywając je "gwarancjami bezpieczeństwa". Domaga się między innymi prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO między innymi o Ukrainę. Kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania.
Źródło: "Wall Street Journal", tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony Ukrainy