Stany Zjednoczone nie wierzą w zapewnienia Rosji o wycofywaniu wojsk z terenów wokół Ukrainy. Co więcej, podejrzewają, że Moskwa zwiększyła swoją obecność w regionie o 7000 żołnierzy – powiedział przedstawiciel Białego Domu. Również szef brytyjskiego wywiadu gen. Jim Hockenhull twierdzi, że Rosja nie tylko nie wycofuje wojsk, a je rozbudowuje. Z kolei estoński wywiad ma informacje o około 10 rosyjskich grupach bojowych zmierzających w kierunku granicy z Ukrainą i już 170 tysiącach rosyjskich żołnierzy rozmieszczonych wokół tego kraju.
- Wczoraj, rosyjskie władze powiedziały, że wycofują żołnierzy spod granicy z Ukrainą. To stwierdzenie zyskało dużą uwagę, ale teraz wiemy, że było fałszywe - powiedział przedstawiciel Białego Domu podczas telefonicznego briefingu dla prasy, poświęconego nadchodzącej wizycie wiceprezydent Kamali Harris w Niemczech.
Jak dodał, w czwartek w rejony przygraniczne dotarły kolejne rosyjskie jednostki, liczące dodatkowe 7 tys. żołnierzy. Wcześniej w środę prezydent USA Joe Biden stwierdził, że liczebność wojsk rosyjskich wokół Ukrainy wynosi 150 tys. żołnierzy.
Czytaj również: Rosja-Ukraina. Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu
Przedstawiciel administracji zaznaczył, że Rosja może w każdej chwili powołać się na fałszywy pretekst, by wznowić inwazję przeciwko Ukrainie, zwłaszcza że zdaniem Białego Domu w ostatnich dniach narracja o rzekomych zagrożeniach i zbrodniach przeciwko ludności w Donbasie nasiliła się. Urzędnik wymienił m.in. pojawiające się w rosyjskich mediach fałszywe doniesienia o masowych grobach, działalności zachodnich najemników, czy planach użycia broni biologicznej przeciwko rosyjskojęzycznej ludności.
Urzędnik zapowiedział, że wiceprezydent Harris wygłosi przemówienie podczas nadchodzącej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Przemówienie będzie dotyczyć obecnej sytuacji w Europie oraz "niezwykłej jedności" państw NATO wobec rosyjskiej agresji. Harris ma spotkać się również z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim a także m. in. z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Do Monachium uda się również szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken, natomiast pierwszy raz od wielu lat zabraknie na niej przedstawicieli władz Rosji.
Szef brytyjskiego wywiadu: Rosja nie wycofuje wojsk, lecz je rozbudowuje
O tym, że Rosja nadal rozbudowuje swój potencjał wojskowy na granicach z Ukrainą, co przeczy jej twierdzeniom o wycofywaniu wojsk, powiedział w środę wieczorem szef brytyjskiego wywiadu wojskowego gen. Jim Hockenhull. - Nie widzieliśmy dowodów na to, by Rosja wycofywała siły spod granicy z Ukrainą. Wbrew swym twierdzeniom, Rosja nadal rozbudowuje zdolności wojskowe w pobliżu Ukrainy – powiedział gen. Jim Hockenhull.
Szef brytyjskiego wywiadu wyjaśnił, że "obejmuje to pojawienie się poruszających się w kierunku granic Ukrainy dodatkowych pojazdów opancerzonych, helikopterów i szpitala polowego". - Rosja ma na miejscu odpowiednią siłę militarną umożliwiającą przeprowadzenie inwazji na Ukrainę - powiedział rzadko wypowiadający się publicznie gen. Hockenhull w oświadczeniu przekazanym przez brytyjskie ministerstwo obrony.
Estoński wywiad: 170 tysięcy rosyjskich żołnierzy na granicy
We wtorek prezydent USA Joe Biden powiedział, że jego służby oszacowały, że 150 tysięcy żołnierzy otoczyło Ukrainę, co stanowi wzrost obecności militarnej Rosji w porównaniu ze styczniem, kiedy szacowano, że u granic Ukrainy stacjonuje 100 tysięcy żołnierzy.
Wysokiej rangi urzędnik administracji Bidena dodał, że Stany Zjednoczone nadal otrzymują informacje, które sugerują, że Rosja może "w każdej chwili użyć fałszywego pretekstu", aby usprawiedliwić inwazję na Ukrainę.
Jednak estoński wywiad ma informacje o tym, że Rosjan przy granicach Ukrainy jest jeszcze więcej. Jak przekazał dyrektor generalny estońskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Mikk Marran, szacuje się, że "rozmieszczono już około 170 tysięcy żołnierzy" przy granicy z Ukrainą. Wywiad ma również informacje o około 10 rosyjskich grupach bojowych zmierzających w kierunku granicy z Ukrainą.
Mikk Marran dodał, że atak obejmowałby ataki rakietowe i okupację "kluczowego terenu". – Jeśli Rosja odniesie sukces na Ukrainie, zachęci ją to w nadchodzących latach do zwiększenia presji na kraje bałtyckie. Zagrożenie wojną stało się głównym narzędziem politycznym Putina – ocenił.
Rosjanie znów zapewniają
W czwartek rano ministerstwo obrony Rosji podało, że "po zakończeniu planowych ćwiczeń" wracają do garnizonów oddziały armii pancernej Zachodniego Okręgu Wojskowego Rosji, a także oddziały z zanektowanego Krymu. "Eszelon wojskowy ze sprzętem oddziałów armii pancernej Zachodniego Okręgu Wojskowego wyruszył do punktu stałej dyslokacji po zakończeniu planowych ćwiczeń" – podano w komunikacie. Dodano w nim, że czołgi i inne pojazdy gąsienicowe zostaną przewiezione koleją "na odległość około tysiąca kilometrów".
Miejsca ćwiczeń nie podano. Do Zachodniego Okręgu Wojskowego należą regiony europejskiej części Rosji wraz z Moskwą i Petersburgiem, a także graniczący z Polską obwód kaliningradzki.
Służby prasowe Południowego Okręgu Wojskowego, do którego Rosja zalicza m.in. Krym, oświadczyły w czwartek, że około 10 kolumn wojskowych wycofuje się z półwyspu, przewożąc ciężkie i niebezpieczne ładunki. Są to kolumny samochodowe, a trasa ich przejazdu wynosi ponad 500 km – przekazano w komunikacie. Również Południowy Okręg Wojskowy zapewnił, że przemieszczanie sił następuje po zakończeniu planowych ćwiczeń.
Źródło: Reuters, PAP