Konflikt między Rosją i Ukrainą zaostrza się. Przy ukraińskiej granicy Moskwa zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy. "Każdy scenariusz lądowej inwazji Rosji niesie ze sobą olbrzymie ryzyka związane ze skalą zachodniej odpowiedzi oraz ukraińskim oporem" - ocenił doktor Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich. Między innymi o tym, jak w momencie eskalacji napięcia powinien zachować się Zachód, pisze z kolei Michał Baranowski, dyrektor warszawskiego biura think tanku German Marshall Fund of the United States.
Rosja gromadzi swe siły przy granicy z Ukrainą. Według władz w Kijowie obecnie przy granicach ukraińskich przebywa około 127 tysięcy żołnierzy. Ponadto w styczniu na terytorium Białorusi zaczęły przybywać oddziały rosyjskich sił zbrojnych w związku ze wspólnymi manewrami wojskowymi Związkowa Stanowczość-2022, które zaplanowane są na 10-20 lutego 2022 roku. Dotychczasowe wysiłki dyplomatyczne Zachodu na rzecz deeskalacji konfliktu nie przyniosły rozwiązania.
Z analizy przeprowadzonej przez blogerów i dziennikarzy z grupy Conflict Inteligence Team zajmującej się śledzeniem ruchów rosyjskich wojsk wynika, że w Brześciu przy granicy z Polską i około 40 kilometrów od granicy z Ukrainą, pojawili się żołnierze rosyjskich wojsk powietrzno-desantowych.
Rosja-Ukraina. Możliwy rozwój konfliktu
Analizy na temat zaostrzającego się napięcia na linii Kijów-Moskwa w mediach społecznościowych opublikowali dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt oraz Michał Baranowski, dyrektor warszawskiego biura German Marshall Fund of the United States.
Dyrektor OSW ocenił, że "wojna 2014 r. przyspieszyła erozję rosyjskich wpływów na Ukrainie". "Żeby odwrócić trend Putin pilnie potrzebuje nowych, bardziej skutecznych środków przymusu. Nie wystarczy 'więcej tego samego'. Stąd ryzyko działań skrajnych, ryzykownych" - napisał.
"Najłatwiej uderzyć w Kijów poprzez blokadę energetyczną. Choć Ukraina uniezależniła się od gazu z Rosji, to jest bardzo podatna na wstrzymanie dostaw produktów naftowych z Rosji i Białorusi. Dostawy węgla już wstrzymane. Długoterminowo to jednak miecz obosieczny: wymusza dywersyfikację" - wskazał.
Według dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich, Władimir Putin może "niewielkim kosztem zaostrzyć sytuację w Donbasie, ale trudno ten konflikt politycznie skonsumować". Ekspert zauważył, że nie udało się zmusić Ukrainy do jednostronnej implementacji porozumień mińskich, więc "trudno się spodziewać, żeby kolejna próba mogła skłonić Ukrainę do koncesji". Porozumienia te, które miały zakończyć konflikt na wschodzie Ukrainy, zostały podpisane w Mińsku w 2014 i 2015 roku przez Rosję, Ukrainę, Francję i Niemcy.
"Wobec niechęci Kijowa do reintegracji z Donbasem na rosyjskich warunkach nie można wykluczyć aneksji regionu. Bardzo kosztowne, kontrproduktywne z punktu widzenia oddziaływania na Ukrainę, ale - z perspektywy Putina - rozszerzanie granic Rosji ładnie wygląda w podręcznikach historii" – ocenił Adam Eberhardt. Analityk zauważył, że "nowym środkiem przymusu Rosji wobec Ukrainy byłyby precyzyjne ataki rakietowe na infrastrukturę krytyczną/wojskową w celu osłabienia ukraińskiego morale i wymuszenia ustępstw".
Jednocześnie - jak wskazał - "każdy scenariusz lądowej inwazji Rosji niesie ze sobą olbrzymie ryzyka związane ze skalą zachodniej odpowiedzi oraz ukraińskim oporem". "Utworzenie 'Noworosji' od Charkowa po Odessę pozwoliłoby jednak sparaliżować funkcjonowanie Ukrainy. Kosztem definitywnego rozejścia się obu narodów" - dodał.
Jako najmniej prawdopodobny scenariusz Eberhardt wskazał inwazję w celu czasowej okupacji Kijowa. "Wątpliwe, czy Rosja byłaby w stanie zainstalować w Kijowie struktury kolaboracyjne, które efektywnie sprawowałyby władzę. Problem w tym, że Putin przecenia popularność 'ruskiego miru' nad Dnieprem" – dodał.
"Jeżeli zajdzie taka potrzeba, Ukraina będzie walczyć"
Michał Baranowski, dyrektor warszawskiego biura German Marshall Fund of the United States, który razem z delegacją wizytował w ostatnim czasie Kijów, napisał na Twitterze, że "wśród Ukraińców jest zero chęci do poddania się rosyjskiej woli". "Są zdeterminowani i jest w nich opór. Nie wiem, co myśli Putin, ale naród ukraiński nie zaakceptuje marionetkowego, moskiewskiego rządu w Kijowie. Jeżeli Putin zdecyduje się na atak, Ukraina każe mu ponieść za to cenę" – ocenił ekspert.
Baranowski zwrócił uwagę, że "jeżeli zajdzie taka potrzeba, Ukraina będzie walczyć". "Nie oczekują, że Zachód zrobi to za nich, ale słusznie spodziewają się pomocy - zarówno politycznej, jak i dostaw broni" - napisał. Zdaniem analityka, Ukraina potrzebuje dostaw broni, a szczególnie ważne jest polepszenie zdolności do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Jak dodał, ważne jest również zwiększenie możliwości marynarki wojennej.
"Pełnoskalowa, zbrojna inwazja nie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Nasi rozmówcy mówili o kazachskim scenariuszu z rosyjską piątką kolumną, wykorzystującą wewnętrzne protesty, zapowiedziane na dalszą część tego tygodnia. Inny scenariusz zakłada wielki atak cybernetyczny lub uderzenie w infrastrukturę energetyczną" - tłumaczył. W ocenie eksperta "jeżeli atak militarny miałby nastąpić, najprawdopodobniej zostałby powiązany w czasie z białorusko-rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi, zaplanowanymi na 10-20 lutego".
Putin "zakładnikiem swojej militarystycznej retoryki"
Michał Baranowski odniósł się także do przygotowań Ukrainy do ewentualnego konfliktu. "Trudno zauważyć twarde dowody na to, że w kraju w pełni trwają przygotowania do możliwego konfliktu. Ukraińska armia jest obecnie w dużo lepszej kondycji niż w 2014 roku, (…) jednak nie odniosłem wrażenia, że państwo jako całość znajduje się w stanie podwyższonej gotowości" - napisał.
Ekspert zwrócił uwagę, że do ukraińskiego społeczeństwa docierają różne komunikaty. "Z jednej strony sekretarz (stanu USA Antony - red.] Blinken ostrzega przed nadciągającym konfliktem, a z drugiej strony prezydent Ukrainy (Wołodymyr Zełenski - red.) stara się uspokoić sytuację. Powiedziano nam, że dzieje się tak po to, by nie wywoływać paniki, ale mieszany komunikat skutkuje słabszą gotowością" - ocenił.
W opinii analityka prezydent Rosji Władimir Putin stał się "zakładnikiem swojej militarystycznej retoryki". "Oczekiwania, że obecnie trwający proces dyplomatyczny doprowadzi do rozwiązania problemu, są nikłe. Minie trochę czasu nim Putin znajdzie sposób, by odejść od swej logiki eskalacji" - dodał.
"W jaki sposób powinien zachowywać się Zachód wobec Rosji" – zadał pytanie ekspert. "Najtęższe głowy doradzają, by okazać siłę, jedność i zdecydowanie. Nie możemy obawiać się tej eskalacji bardziej niż Putin - w innym wypadku on to wykorzysta. Okazywanie zbyt dużej powściągliwości sprowokuje Putina do dalszej eskalacji" – zauważył.
Zdaniem eksperta Zachód powinien położyć na stole dotkliwe sankcje, pozostać zjednoczony, nie poddając się rosyjskiej presji oraz pomóc Ukrainie poprzez dostawy broni i informacji wywiadowczych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru